Mamy w Kościele taką tęsknotę za idealizowaną wspólnotą pierwszych chrześcijan.
Dziś po dwóch tysiącach lat historii, z całym bagażem doświadczeń, również tych złych, gdy ludzie Kościoła wikłali się we wszystkie grzechy współczesnego im świata, wielu tęskni, a nawet nawołuje, by znów stać się, jak Kościół starożytny.
Wydaje się, że wtedy wszystko było idealne: jak oni się miłowali, chłonęli słowa Apostołów, słuchali świadectw naocznych świadków Zmartwychwstałego. Poza tym wszystko mieli wspólne, bogaci sprzedawali majątki i dzielili się z ubogimi. Każdy z radością oddawał życie, jako męczennik. To były piękne czasy Kościoła.
Ale czy rzeczywiście tak było? Tak, ale nie tylko.
W dzisiejszych czytaniach z Dziejów Apostolskich św. Łukasz pisze:
Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą,
postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich
udadzą się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych.
To nie była zwykła sprzeczka czy drobne nieporozumienie. Już wtedy, niemal w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, groziła mu schizma - rozłam. Paweł i Barnaba, by do tego nie dopuścić, wybrali się do Jerozolimy - ok. 500 km.
Gdzieś w Jerozolimie |
Wtedy, dzięki mądrości Apostołów oraz pomocy Ducha Św., spór udało się zażegnać. Zawsze wzrusza mnie fraza z listu decydującego o przerwaniu konfliktu:
Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my ...
Nie ma co tęsknić za pierwotnym Kościołem. Trzeba się od niego uczyć, jak rozstrzygać dzisiejsze zatargi i podziały. I to nie tylko na poziomie Kościoła instytucjonalnego, ale przede wszystkim w naszych rodzinach, parafiach, w naszych środowiskach. Jak to zrobić?
Najlepszą wskazówką są słowa Jezusa:
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam.
Nie tak jak daje świat. Ja wam daję.
Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.
Gdy mamy trudności, by się z kimś dogadać, zwróćmy się do Dawcy Pokoju. Niech to będzie nasza droga z Antiochii do Jerozolimy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz