Wczoraj, z racji swoich obowiązków zawodowych, podjeżdżam na spotkanie z rolnikiem, gdzieś na Kujawach. Z daleka widzę, pomimo zimy, dziesiątki hektarów bardzo starannie zagospodarowanych pól. Po jednej stronie drogi pracuje na siebie (i nie tylko) wysoki wiatrak, a po drugiej stronie aż trzy. Gospodarstwo prezentuje się doskonale. Na pierwszy rzut oka widać, że zajmują się tu nie tylko rolnictwem, bo i skład węgla, i budynki gospodarcze, i biura, maszyny i samochody. Obok wspaniałe wrażenie robi willa właściciela otoczona wypielęgnowanym ogrodem.
Wchodzimy do biura. Siadamy na skórzanych fotelach i zaczynam rozmowę, ciesząc się wraz właścicielem:
- Widzę, że wspaniale tu gospodarzycie. Pogratulować biznesu, który świetnie prosperuje!
- Coś trzeba robić w tym chorym kraju.
Kurtyna
Gdyby tak w życiu, jak w teatrze, można było faktycznie spuścić kurtynę. Potem jeszcze przez pół godziny musiałem wysłuchiwać narzekania, jak to jest źle i jak wszyscy biednych rolników oszukują.
Wracając do domu, trafiliśmy przypadkiem do wioski, gdzie kościółek przypomniał mi naszą wyprawę do Toskanii sprzed kilku lat. Takie Campanile stojące obok kościoła u nas zdarza się raczej rzadko.
Kościół w Łaniętach |
No dobrze, cebulowate zwieńczenie mało włoskie, ale i tak miejsce jest niebanalne - Łanięta na północy woj. łódzkiego.
Dzwonnica |
W Polsce jest pięknie, a ludziom często bardzo dobrze się tu żyje nawet, jeśli tego nie zauważają.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz