Mam czasem takie wrażenie, że dzisiejszy fragment Ewangelii jest ulubionym wielu współczesnych.
Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom ...
Będziecie w nienawiści u wszystkich ...
Jest taka część nas katolików, którzy lubimy mieć się na baczności, lubimy, gdy nas wydają sądom i innym władzom. Niemal pławimy się w tym, że inni nas nienawidzą, pokazując tę nienawiść na lewo i prawo.
Boję się jednak, że słowa Pana Jezusa czytamy wyrywkowo. Czy zauważamy Jego dalsze słowa "... z mego powodu na świadectwo im i poganom"? Czasem robimy chyba sami z siebie cierpiętników, obrońców, prawie męczenników tyle, że dla sprawy, w imię jakichś "pobożnych" idei, dla swojego dobrego samopoczucia lub dla grupy osób, z którymi myślimy podobnie.
Ale czy to na pewno jest z powodu Jezusa i na świadectwo o nim?
Szczególnie się o tym przekonuję, gdy różni "obrońcy" wbrew kolejnemu fragmentowi Pisma Św., choć jeszcze nic się nie dzieje, już mają przygotowane i wygłaszają, gdzie się da prawdziwe tyrady przeciwko atakującym. A przecież Pan Jezus mówi tu krótko:
Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić.
W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić.
Gdy człowiek skupia się na swoim własnym rzekomym męczeństwie, nie potrafi dostrzec prawdziwych męczenników, którzy, jak św. Szczepan i dziś umierają wołając w różnych miejscach świata:
„Panie, nie poczytaj im tego grzechu”.
W Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku |
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz