Strony

sobota, 14 listopada 2015

Muzeum (prawie) Śląskie

Po zwiedzeniu galerii obrazów pokierowano mnie piętro niżej, gdzie znajduje się część śląska Muzeum Śląskiego.

Wejście przez bramę kopalnianą ma swoje uzasadnienie. Przecież całe muzeum zlokalizowane jest na terenie dawnej Kopalni Katowice.

Wejście do kopalni?

Czy faktycznie tak wyglądała w roku 1989? Nie wiem. Za kopalnianą bramą - szatnia łańcuszkowa.


Kopalniana szatnia łańcuszkowa

Myślę sobie: dość stereotypowo poznawanie Śląska zaczynamy od kopalni. Spodziewałem się więc wejścia do szoli i potem imitację podziemnego chodnika, przodka z kombajnem, itp. A tu zaraz za wiszącymi galotami górników człowiek wpada na ... cieszyńską rotundę.

Cieszyńska rotunda

Jeśli autorom wystawy chodziło o to, by widza zszokować, to w moim przypadku się to udało. Jaki jest jednak sens, by przechodzić z kopalnianej łaźni w śląskie średniowiecze? Nie wiem.

Kolejne niespodzianki już mnie nie szokowały, a raczej po prostu rozczarowały.

W sali, którą zresztą w efektowny sposób wystylizowano na fragment pałacu np. w Pszczynie, gdy rodzina arystokratów wyszła do ogrodu do zdjęcia, do salonu ktoś im podrzucił makietę pierwszej pracującej w Europie maszyny parowej z Tarnowskich Gór.

Czy to Pszczyna?

Mam świadomość, że o tysiącletniej historii Śląska trudno opowiedzieć w formie i kształcie ograniczonych powierzchnią wystawową. Miałem jednak wielki niedosyt, że fascynujący okres uprzemysłowienia, cywilizacyjnego i kulturalnego rozkwitu tej Ziemi zamknięto raptem w dwóch małych pomieszczeniach. Świetnie, że mogłem zerknąć na rękopis Karola Goduli.

Zapiski Karola Goduli

Jednak postawienie akcentu na tym, jakim dysponował majątkiem u kresu życia, on czy inni przemysłowcy, wcale nie jest najważniejszą kwestią.

Idąc dalej i przemilczając kilka innych kwestii, trzeba było pokazać mebel najbardziej śląski czyli byfyj.

Byfyj

Już bardziej lichego całe Muzeum Śląskie znaleźć nie potrafiło? Pochodzę z biednej rodziny, ale obie moje babcie miały w swoich kuchniach byfyje o trzy poziomy bardziej eleganckie. Naprawdę - wstyd.

Jak pokazać Powstania Śląskie, Plebiscyt i przyłączenie części Górnego Śląska do Polski katowicka placówka mogłaby się uczyć od Świętochłowic. KLIK

PRL za to pokazano, jakby to było muzeum PRL-u. Nie wiem o co chodzi. Może sentyment do czasów młodości twórców wystawy tu zadziałał?

Mieszkanka w blokowiskach - w całej Polsce były podobne


Wyszedłem z muzeum jednak dość rozczarowany. Mam świadomość, że łatwiej przedstawić jeden temat, jedno wydarzenie, jak we wzorcowym Muzeum Powstania Warszawskiego, z którego każdy wychodzi czując się powstańcem. KLIK


Muzeum Śląskie - zdjęcie z zeszłego roku


Czy ktoś z zewnątrz zwiedzając Muzeum Śląskie dowie się czegoś więcej o Śląsku? Pewnie tak. Czy zachwyci się tą Ziemią, czy pozna jej fenomen, czy zwróci uwagę na jej wyjątkowość? Nie sądzę.


Czy ja jako Ślązak poczułem tam ducha tej Ziemi? Czy znalazłem się tam u siebie? Czy wychodząc z Muzeum Śląskiego jestem bardziej Ślązakiem? Chyba niestety nie.



Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz