Strony

niedziela, 4 października 2015

Opera Śląska

Dostałem zaproszenie do Opery Śląskiej.




Jak widać na banerze wsłuchiwałem się w operę Christopha Willibalda Glucka "Orfeusz i Eurydyka".













Na małej sali siedziałem w samym środku, a gdy artyści śpiewali lub tańczyli na podeście, miałem ich dosłownie na wyciągnięcie ręki.







Miejsce to miało jeszcze jedną zaletę, gdy chór rozstawiony głosami po sali śpiewał swoje pieśni, czułem, że jestem w samym środku muzyki, która docierała do mnie z każdej strony świata.

Cały zespół i orkiestry, i baletu, i chóru, i wreszcie solistów sprawił, że człowiek przeniósł się na dwie godziny w czasy mitologiczne.



Solistka grająca Orfeusza, moim zdaniem, była rewelacyjna. Śpiewała prześlicznie i zasłużenie zebrała gromkie brawa.



To był bardzo udany wieczór.




Pozdrawiam

P.S. Tak sobie pomyślałem, że opera opowiadająca o miłości małżonków, tak wielkiej, że zdolnej przezwyciężyć śmierć, dobrze się wpisuje w rozpoczynający się dzisiaj w Rzymie Synod Biskupów na temat małżeństwa i rodziny.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz