Można Pana Kamila Durczoka lubić lub nie lubić. Są tacy, co go uwielbiali i tacy, co go nienawidzili.
Niezależnie jednak od "uczuć" jakie do Pana Redaktora żywimy, trzeba jasno stwierdzić, że w naszym społeczeństwie, masmediach, polityce i państwie można zniszczyć człowieka w kilka godzin.
W skrócie było tak: jacyś nieprzyjaźni mu dziennikarze rzucają najpierw niby anonimowy, a potem już oficjalnie pod jego adresem paszkwil, że niby molestuje swoje koleżanki, a właściwie podwładne w pracy. Jest afera! Komuś rośnie nakład i ilość kliknięć i jest o czym przez kilka dni opowiadać.
Potem w imię poprawności politycznej w TVN zbiera się jakieś ważne gremium, które komisyjnie stwierdza, że ... no właśnie, że co? I wywala Pana Redaktora z roboty.
Sprawa jest oczywiście bardzo poważna i z urzędu zaczyna się nią zajmować prokuratura, by po kilku tygodniach stwierdzić, że "nie doszło do przestępstwa".
No i co teraz?
No, teraz Pan Durczok, jako, że żyjemy w państwie prawa, będzie mógł tych, którzy go oczernili pozwać do sądu. Dzięki temu, być może po 12 latach procesu, szkalujący będą musieli go przeprosić na 27 stronie swojej gazety i wypłacić mu oraz na cel charytatywny pewną sumkę.
Smutny jest ten nasz świat. To nie jest cywilizacja. To jest barbarzyństwo.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz