Po intensywnym tygodniu w Izraelu wróciłem do "szarej rzeczywistości".
Dziś już normalnie rano trzeba było pojechać do pracy i zająć się codziennymi obowiązkami. Choć szczerze mówiąc ciągle jestem jeszcze oszołomiony przeżyciami ostatnich dni.
Jednak w powyższym zdaniu "szarą rzeczywistość" zapisałem w cudzysłowie. Dlaczego? Bo staram się pomimo powrotu do codzienności zachować w sobie jak najwięcej "Ziemi Świętej".
Zachować w sobie Ziemię Świętą |
Jestem przesiąknięty wdzięcznością Bogu i ludziom, dzięki którym mogłem się w tym miejscu znaleźć. Chcę się tą radością dzielić z innymi. Jednocześnie gdzieś tam w środku ciągle kontempluję (nie wiem czy to nie za duże słowo) moją obecność w Ziemi Świętej.
Przyszła mi do głowy, jeszcze tam w Izraelu taka myśl, że gdziekolwiek jestem, nawet tu u mnie na Halembie, we własnym domu, to ode mnie zależy, czy ziemia po której stąpam jest przeklęta czy święta. Jeśli ciągle narzekam, marudzę, jestem wiecznie niezadowolony, nastawiony egoistycznie do innych, to ziemia staje mi się ciężka. Jeśli zaś potrafię zauważać wokół siebie dobro, uśmiechnąć się do kolegów w pracy, nie denerwować się na synów, kochać żonę i zauważyć, że w ogródku puszczają malutkie zielone pędy jakichś pierwszych wiosennych kwiatków, to rzeczywistość nabiera kolorów i wcale nie jest szara.
Życzę więc sobie i Wam wszystkim byśmy każdego dnia tu i teraz tworzyli wokół siebie Ziemię Świętą.
Pozdrawiam
P.S. Wiele osób stwierdziło ostatnio, że zazdrości mi tego, co w tych dniach mi się przydarzyło. Ludzie, jakbym tylko mógł, zabrałbym Was wszystkich ze sobą! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz