No, może trochę z tym tytułem przesadziłem.
Św. Andrzej Apostoł |
Mam pełną świadomość, że póki co, to jestem grzesznikiem. Ciągle coś zawalę, pobłądzę, upadnę, zgrzeszę. Jestem leniwy, złośliwy, za dużo gadam tam, gdzie nie trzeba, za mało z tymi, którzy tego potrzebują, marnuję czas, mężem bywam irytującym, ojcem jestem przeciętnym, synem takim sobie i tak dalej, i tak dalej ...
Do ideału, zwanego gdzieniegdzie świętością, bardzo mi daleko.
Z drugiej strony, myślę sobie, że święty to niekoniecznie ktoś idealny. Wbrew temu, co można przeczytać w różnych "Żywotach świętych", oni też byli ludźmi niedoskonałymi. Też walczyli z różnymi swoimi ułomnościami, wadami, grzechami.
Świętość nie wynika z osiągnięcia przez człowieka jakiegoś poziomu doskonałości. Świętość bierze się od Boga. To On nią obdarza w Swojej miłości:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi
i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Co należy do nas? Jakoś muszę próbować otworzyć się na ten dar. Muszę dać się kochać i próbować tę miłość odwzajemnić. I mieć nadzieję, w Nim. Nie ułudę, że sam dojdę do doskonałości.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.
Życzę sobie i Szanownym Czytelnikom takiej ŚWIĘTOŚCI !!!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz