Przedwczoraj, gdy wyjeżdżaliśmy z Warszawy w kierunku Kujaw, pojawił się drogowskaz na Żoliborz. No to skręciłem.
Kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu |
Poprzednim razem byłem w tym miejscu podczas licealnej wycieczki do Warszawy, chyba w roku 1987.
Były to jeszcze czasy komuny, więc autokar podwiózł nas gdzieś w pobliże, nauczycielka kategorycznie zabroniła nam, by się przyznawać skąd jesteśmy, gdyby się ktokolwiek dopytywał i każdy z naszej klasy "indywidualnie" udał się na grób Męczennika.
Dziś, pewnie między innymi dzięki bł. ks. Popiełuszce, nie potrzeba było już żadnej konspiracji.
Grób bł. ks. Jerzego Popiełuszki |
Przy grobie zastałem, jak wtedy przed laty, wiele kwiatów i wieńców. Wszak to było dokładnie 4 dni po 30 rocznicy zamordowania Kapelana Solidarności. Na dodatek mamy szczególny okres, gdy ogłoszono we Francji cud za jego wstawiennictwem i w związku z tym rozmachu nabiera proces kanonizacyjny.
Przypomniało mi się też, co pisałem kilka miesięcy temu: KLIK Pisałem dokładnie 11 dni przed śmiercią gen. Jaruzelskiego. Wtedy nie wiedziałem, że za kilka dni Generał będzie umierał, a wcześniej - jak podały media - pojedna się z Bogiem. Dziś jestem pewien, że bł. ks. Jerzy Popiełuszko witał go w bramach Raju. Na tym polegała jego świętość:
zło dobrem zwyciężał
Błogosławiony |
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz