Dlaczego w ostatnim czasie kupiłem 3 numery Gościa Niedzielnego, pewnie jeszcze napiszę.
A jak już kupiłem, to zajrzałem do środka, gdzie znalazłem między innymi ciekawy wywiad z byłym wiceministrem sprawiedliwości z rządu Donalda Tuska.
Trochę mnie razi, gdy Pan Redaktor GN zwraca się do swojego rozmówcy po imieniu. Nawet jeśli prywatnie się znają, to wywiad z osobą publiczną o sprawach politycznych - moim zdaniem - powinien być w napisany w formule "per pan".
Nie chodzi jednak o formę, a o treści, które mnie nieco zaskoczyły.
Nie, nie jestem zdziwiony, że red. Łoziński zadając pytania, z góry chce pokazać, jak to my katolicy jesteśmy w dzisiejszej Polsce dyskryminowani, czego oczywistym dowodem jest obecne zdymisjonowanie Pana Michała Królikowskiego. Przypomnę tylko, że wcześniej przez kilka lat był on wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PO, a przecież powszechnie było wiadomo, że jest zaangażowanym katolikiem, który nigdy nie krył swych przekonań religijnych i wynikających z tego wyborów moralnych.
Zastanowiły mnie jednak słowa Pana Królikowskiego, w których odkrywa nieco kulisy pracy rządu i poszczególnych ministrów.
Generalnie media tzw. prawicowe (w tym GN) od lat na rządzie Donalda Tuska nie zostawiały suchej nitki, odsądzając wszystkich od czci i wiary. A tu niespodzianka, bo zdymisjonowany wiceminister mówi między innymi:
"Wewnątrz rządu istniał opór środowisk konserwatywnych, który był istotnym elementem kształtowania rzeczywistości politycznej i prawnej".
Dalej, chyba wbrew pytaniom redaktora, wyłania się obraz konkretnych spraw, które poszczególni "konserwatywni" ministrowie blokowali lub łagodzili w kwestiach zahaczających o światopogląd i to nie na sposób rozrywania szat, a merytorycznie "obnażali słabości" lewackich ustaw.
Zapytany o byłego Premiera, Pan Królikowski między innymi powiedział:
"D. Tuskowi chodziło o zbudowanie lewicowego wizerunku [w kontekście obejmowania funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej - przypis mój]. A przecież sam otaczał się stosunkowo konserwatywnymi najbliższymi współpracownikami (...)".
Jeśli dziś nie lubię polityki, jako takiej, to właśnie dlatego, że jest ona kreowana przez samych polityków, jak i przez media ją opisujące, jako czarno-biała. Ci są nasi, ci są wrogami. Jedni stworzą nam na ziemi raj, drudzy zmierzają do ruiny. Tych należy kochać, tamtych nienawidzić.
Z wywiadu z Panem Michałem Królikowskim można wyczytać jednak inne spojrzenie - swoje trzeba robić zawsze i wszędzie, nie obrażając się na rzeczywistość, a próbując ją samemu kształtować zgodnie z własnym sumieniem. I taka polityka mi się podoba!
Wywiad polecam!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz