Strony

środa, 26 lutego 2014

ZIP z NFZ

Jakiś się taki ostatnio dociekliwy zrobiłem. Nie wiem, czy mi to nie zaszkodzi.

Załatwiłem sobie wgląd na moje konto w ZUS-ie. KLIK

Dowiadywałem się (bez powodzenia) w Ministerstwie o losy OFE. KLIK

Na dodatek zapragnąłem sprawdzić, jak dba o moje zdrowie NFZ. 

Istnieje możliwość uzyskania dostępu do swoich danych (bardzo wrażliwych) poprzez tzw. ZIP, czyli Zintegrowany Informator Pacjenta. Ponieważ dane tu pokazywane są związane ze zdrowiem, są one silnie strzeżone. Aby dostać się na swoje konto, trzeba z odpowiednim druczkiem zgłosić się osobiście w siedzibie tej szacownej instytucji. Byłem wczoraj.

Zdjęcie z internetu


Instytucja jest tak szacowna, że do głównego budynku chyba w ogóle nie wpuszczają. Obsługa klienta, pardon - pacjenta odbywa się w takim niskim baraczku przy parkingu. Nawiasem mówiąc przed wjazdem na parking stoi wielki znak "Zakaz ruchu" i trzeba się naczytać, żeby dostrzec, że nie dotyczy między innymi interesantów.

W baraczku bez kolejki i szybko zostałem obsłużony. Dostałem super tajny szyfr do zalogowania.

Już w domu zacząłem procedurę uruchomienia swojego loginu. Bardzo dobrze, że dane tak wrażliwe są silnie strzeżone. Hasło musiałem od razu zmienić i zanim dostałem się dalej musiałem logować się około 20 razy (raz się pomyliłem w haśle). Fort Knox - wysiada.

W końcu po długich bojach dostałem się na swoje konto. Mogłem potwierdzić sobie samemu, że jestem ubezpieczony. Chciałem potem zerknąć na historię mojego leczenia: gdzie, co, za ile? Niestety dostałem jedynie następujący komunikat:


No coż. Może innym razem.


Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz