Strony

niedziela, 2 lutego 2014

Ofiarowanie - Okiem Szafarza

"Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu".
Łk 2,22

Polichromia z kościoła MB Różańcowej w Halembie


Przynieśli Jezusa.

Sam będąc nadzwyczajnym szafarzem Komunii Św. też noszę Jezusa. To niesamowity przywilej, wielka łaska, ale też odpowiedzialność i wielka szkoła dla mnie.

Gdy czytam Ewangelię o ofiarowaniu Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej, gdy myślę o spotkaniu mędrca Symeona i prorokini Anny, stają mi przed oczyma te osoby, które w swoich domach czekają na Chrystusa w Eucharystii. Oni też mają swoje historie życia. Jak Symeon są to ludzie "pobożni i prawi". Jak Anna często "podeszli w latach". Dziękuję Bogu za tych parafian. Uczę się od nich wiary. Czasem gdy udzielam Komunii Św. mam wrażenie, że te osoby, w ślad za Symeonem biorą Chrystusa "w objęcia i błogosławią Boga". Bywa i tak, że są bardzo chorzy, na granicy życia ziemskiego. Choć nic nie mówią, w oczach widać modlitwę: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie." Podczas moje trzyletniej posługi kilka osób już faktycznie odeszło (dziś, gdy piszę te słowa był pogrzeb kolejnej osoby), ale gdzieś tam zachowuję ich w swojej pamięci. Modlę się za nich, ale mam poczucie, że to przede wszystkim oni tam w niebie orędują, mam nadzieję, również za mną, a na pewno za całą naszą parafią.

Druga część mojej posługi to komunikowanie w naszym kościele. Najczęściej jest tak, że udzielam komunii na tych samych mszach, w tych samych miejscach (przynajmniej odkąd skończył się remont). Spotykam więc co niedzielę tych samych ludzi i cieszę się, że podobnie jak prorokini Anna, te osoby "nie rozstają się ze świątynią, służąc Bogu". To też dla mnie wielkie świadectwo naszych parafian i wielka radość, że możemy się co tydzień spotykać.

Tak jak Maryja z Józefem ofiarowali małego Jezusa Bogu, tak Jezus 33 lata później ofiarował samego Siebie Ojcu, przyjmując cierpienie i krzyż, aby nas zbawić. Po trzech dniach zmartwychwstał zwyciężając śmierć i dając nam nowe życie. Dzięki Jego ofierze krzyża i zmartwychwstaniu został obecny w Kościele, w szczególny sposób podczas sprawowania Eucharystii. Zawsze gdy komunikuję mam głębokie przeświadczenie, że Chrystus ofiarowuje się każdemu z nas. Podchodzą do Niego bardzo różni ludzie: starsi i młodsi, kobiety i mężczyźni, o różnych rysach twarzy, na których wyryte są ich przeżycia, zmagania, cierpienia, radości i tęsknoty. Jestem pewien, że On chce z każdym się spotkać. Każdemu chce ofiarować Siebie, by go zbawić, by dać mu siły do życia tu na ziemi, by kiedyś obdarzyć szczęściem wiecznym.

Po Mszy Św. wszyscy wracamy do domu, jak Święta Rodzina, o której pisze Ewangelista, że "wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret." I podobnie, jak "Dziecię", dzięki Eucharystii możemy "nabierać mocy, napełniając się mądrością", bo "łaska Boża spoczywa" na nas.

Pozdrawiam

P.S. Tekst opublikowany w dzisiejszym wydaniu gazetki parafialnej "Boże Narodzenie"

1 komentarz:

  1. "Podchodzą do Niego bardzo różni ludzie: starsi i młodsi, kobiety i mężczyźni, o różnych rysach twarzy, na których wyryte są ich przeżycia, zmagania, cierpienia, radości i tęsknoty. Jestem pewien, że On chce z każdym się spotkać. Każdemu chce ofiarować Siebie, by go zbawić, by dać mu siły do życia tu na ziemi, by kiedyś obdarzyć szczęściem wiecznym".
    Mam podobne odczucia, szczególnie silne poza granicami Polski, gdzie język jest niezrozumiały, ludzie na ulicach, w metrze - z innej rzeczywistości i nagle Ci sami ludzie w procesji, w kościele, robiący znak krzyża. Czarni, śniadzi, Azjaci, biali w zeświecczonym kraju – bez znaczenia – tworzymy jedno Ciało z Chrystusem.
    Za każdym razem jest to dla mnie niezwykłe, poruszające przeżycie.

    OdpowiedzUsuń