Gdzie tam mnie dyskutować z naukowcem ks. dr hab. Dariuszem Oko. Ja jestem tylko zwykłym parafianinem w jednej ze śląskich miejscowości.
Ośmielam się jednak zabrać głos, gdyż zostałem wywołany do tablicy przez mojego znajomego, który po przeczytaniu kolejnej wypowiedzi księdza, zadaje pytanie:
Myślę, że to jest bardzo poważne pytanie, które zadaje sobie dziś wielu ludzi. Oczywiście nie chodzi o Kościół z mojego bloga, bo takiego nie ma. Ale ważne jest pytanie o Kościół jako taki.
Czy bliższy Chrystusowi albo inaczej czy bardziej Chrystusowy jest Kościół wojujący, który widzi wokół w świecie ciągle kolejnych wrogów, który stara się mobilizować swoich czlonków do walki z nimi, który ma zawsze rację i stara się ją innym wszelkimi sposobami narzucić?
A może Kościół w którym - jak wierzę - działa Duch Świety to miejsce, gdzie każdy grzesznik może znaleźć swoją przystań, gdzie Jezus Chrystus jest bardziej Bogiem miłosierdzia niż sprawiedliwości, który świat zbawia, a nie potępia?
Wróćmy jednak do wypowiedzi ks. Oko, którą przeczytałem w pełnej wersji:Może błąd, który popełnia - moim zdaniem - polega na tym, co wyczytałem w końcówce rozmowy, gdy mówi:
Tymczasem Jezus przez cały czas swojej publicznej działalności prowadził duchową walkę o prawdę z faryzeuszami i innymi zakłamańcami, którzy od początku chcieli go zamordować. Mówił do nich: „groby pobielane”, „plemię żmijowe”, „mordercy proroków”.
Proszę księdza, przez cały czas swojej publicznej działalności to Jezus pokazywał Swojego Ojca, jako Boga, który ukochał każdego człowieka do końca. Który posłał Swojego Syna na śmierć na krzyżu z miłości, by nas grzesznych ludzi zbawić. Jezus umarł za nas i zmartwychwstał, byśmy też mogli żyć na wieki w szczęściu w Bożej Obecności. To jest główne i najważniejsze przesłanie zapisane w Piśmie Świętym.
Tak, to prawda, że Jezus kilka razy nawet w bardzo ostrych słowach zwracał się do faryzeuszy czyli do tych, którzy byli (przynajmniej w ich mniemaniu) najbliżej prawdy i najlepiej znali się na Prawie Mojżeszowym. Pokazywał im ich zakłamanie, ale jestem przekonany, że każdego z nich równie mocno kochał i jeśli tylko chcieli Go słuchać, był dla nich również przyjacielem (jak w przypadku Nikodema).
Wraca więc pytanie o Kościół, jak powinien dziś, dalej świadcząc o Chrystusie, dzielić się Dobrą Nowiną.
Myślę, że bardzo ważne jest zachowanie proporcji takich, jakie ukazał nam Chrystus w czasie swojej działalności.
Tak, czasem trzeba komuś wyrzucić, że jest "grobem pobielanym", by nim wstrząsnąć, by miał szansę się opamiętać. Zawsze trzeba stać po stronie prawdy i obnażać fałszywe ideologie, które tak jak obecnie modne gender, mogą zrobić wiele szkody w ludziach. Nie to jednak jest najważniejszym przesłaniem Kościoła. Najważniejsze jest głoszenie Ewangelii - DOBREJ Nowiny. I trzeba to robić mądrze i z radością dzielenia się z innymi skarbem.
Pięknie o tym pisze w Evangelii gaudium papież Franciszek:
Będę więc dalej na moim blogu od czasu do czasu pokazywał Kościół, który ma światu do zaoferowania najdroższą perłę wiary. Będę się tym skarbem dzielił tak, jak potrafię nie wykluczając nikogo: ani ks. Oko, ani ks. Bonieckiego, ani środowiska Radia Maryja, ani tych, którym bliższy jest Tygodnik Powszechny.
Jeśli zaś zagląda tu ktoś w ogóle spoza Kościoła, to tym bardziej chcę mu pokazać Chrystusa w Kościele, który prowadzi do szczęścia i radości na poziomie o niebo (dosłownie) wyższym, niż potrafimy sobie wyobrazić.
Pozdrawiam
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńSuper Andrzej napisane ;)
OdpowiedzUsuń