W książce, o której wspomniałem wczoraj, najbardziej poruszył mnie taki fragment:
Bóg zapisuje imię każdego z nas na swoich dłoniach.
Kartą są dłonie Jezusa. Atramentem Jego krew. Piórem - gwoździe.
Bóg nie jest w stanie o nas zapomnieć. Nawet gdyby chciał... Każdego z nas wyrył sobie na dłoniach. By nie zapomnieć. Imię każdego z nas pali Go na rękach. Nieustannie.
Na nasze błogosławieństwo, czyli - tłumacząc dosłownie z języka greckiego - na szczęście.
Chrystus Zmartwychwstały objawia nam nie naturę Sądu, ale Boże miłosierdzie.
Tak jakby mówił do nas: zobacz, zabiłeś mnie, lecz przychodzę teraz do ciebie z przesłaniem pokoju, ponieważ chcę, abyś razem ze Mną powrócił do życia...
Obraz z naszej halembskiej kaplicy |
Moje imię wyryte na dłoniach Jezusa...
Niesamowite!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz