Pisane w ostatni piątek wieczorem.
Pisząc te słowa uczestniczę w rekolekcjach zamkniętych.
Jako Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej mam obowiązek w takim spotkaniu raz w roku brać udział. Tym razem czekałem już niecierpliwie na te dni.
Od czwartku wieczora do niedzielnego popołudnia próbuję wyłączyć się z normalnego trybu życia.
Wyjechałem do Brennej do diecezjalnego ośrodka, nie włączam komputera, nie odbieram telefonów, nie używam facebooka. Za to uczestniczę w konferencjach, w nabożeństwach, spotkaniach z innymi Szafarzami, adoracjach i przede wszystkim codziennie we Mszy Świętej.
Mam też sporo czasu dla siebie - by pewne sprawy przemyśleć, przemodlić. Na dodatek mogę też trochę poczytać (mam ze sobą książkę Marcina Jakimowicza "Ciemno czyli jasno") lub coś napisać (jak w tej chwili).
Dobrze, że mam teraz taką możliwość. Te dni pozwalają mi zastanowić się nad sobą. Mam ambicję nie przeżywać swojego życia bezrefleksyjnie. Czasem trzeba stanąć trochę jakby z boku swojej codzienności, nabrać dystansu.
To są te chwile, które pozwalają mi mieć nadzieję, że moje życie zmierza w dobrym kierunku, a przynajmniej próbuję mu nadać dobry kierunek.
A jeśli nawet moje próby są nieudolne, to muszę wierzyć Jezusowi, że On ma moc, by mnie do Siebie pociągnąć. Proszę Go o to.
Mój Bóg kocha mnie nad życie - dosłownie. Może i mnie nauczy odwzajemniać tę Miłość.
Pozdrawiam już z domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz