Strony

sobota, 4 maja 2013

Cristiada

Jakoś tak w ostatnich latach mi się zdarzało, że w dniu 3 maja niekoniecznie mam zajęcia bardzo patriotyczne, przynajmniej w klasycznym, polskim podejściu.

W zeszłym roku na przykład zwiedzałem Pałac w Pławniowicach hrabiego von Ballestrema, posła, a nawet przewodniczącego pruskiego Reichstagu, który był jednak również bardzo zasłużony dla mojego Śląska.

Wczoraj zaś wieczorem wybrałem się do kina.

Kadr z filmu "Cristiada"

Cristiada to świetny film o trudnej i nie tak znowu odległej historii Meksyku. Gdy w latach dwudziestych XX w. ówczesny prezydent Plutarco Elias wprowadził prawo w zasadzie zakazujące religii (biskupów i księży wypędzono, kościoły zamykano, a armia rządowa je plądrowała, wierzących zaczęto męczyć i zmuszać do wyparcia się wiary), powstał w końcu zbrojny opór - Powstanie Cristeros. Na jego czele stanął generał Gorostieta, którego wspaniałe zagrał Andy Garcia.

Film o wojnie, ale również o trudnych problemach moralnych. O budzeniu się wiary i o obronie wiary, aż do męczeńskiej śmierci. Młody bohater przedstawiony na ekranie - Jose Luis Sanchez Del Rio został beatyfikowany w 2005 roku przez Bendykta XVI. Lecz - wierzcie mi, proszę - to nie jest pobożna historyjka o świętych.

Obraz kinowy warty obejrzenia. Polecam.

Tak sobie jeszcze myślę, że w dniu święta 3 Maja mam pełne prawo czcić te ojczyzny, które są mi bliskie, bliższe niż Polska: mała ojczyzna - Śląsk i "ojczyzna niebieska".

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz