Strony

niedziela, 23 grudnia 2012

Przedświąteczny pośpiech

No tak, trzeba się śpieszyć. 

Święta tuż, tuż. 

Prezenty, choinka, karp, mak - tyle rzeczy do kupowania. Aha, dom trzeba przystroić, posprzątać, wymyć, wyprać, odkurzyć, ugotować.

I trzeba ze wszystkim zdążyć, trzeba się spieszyć, trzeba być gotowym na czas. Ciągle tylko pośpiech, pośpiech, pośpiech.


Narzekamy na nasze zwariowane czasy, że dziś wszystko na wczoraj, że stres, że nie ma czasu nawet pomyśleć. Samoloty, szybkie samochody, telefony satelitarne, internet. Nawet jedzenie coraz częściej w wersji fast food.


Co zrobić? Jak zwolnić? Jak w tym świecie nie zwariować?


Ciekawa jest dzisiejsza Ewangelia:

"W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę".

Nie jest w Piśmie Św. napisane, że Maryja z tej racji, że była brzemienna, została w domu, bo musi teraz dbać o siebie. Nie jest też napisane, że powolutku, ostrożnie poszła do krewnych, którzy mieszkali w dolinie. 

"Poszła z pośpiechem w góry". Z pośpiechem, by pomóc Elżbiecie. Z pośpiechem, by podzielić się dobrą nowiną. Z pośpiechem, by wyśpiewać hymn uwielbienia Boga w Magnificat.



Może nie o to chodzi, że pośpiech, nawet pośpiech przedświąteczny, jest zły.
Może warto zastanowić się, do czego się tak śpieszymy. 

Pewnie rację miał ks. Jan Twardowski pisząc: "Śpieszmy się kochać ludzi".
A można jeszcze dodać: śpieszmy się też kochać Boga, który przychodzi, by być z nami.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz