Strony

niedziela, 30 września 2012

Wyrozumiałość i bezkompromisowość

Myślę, że świetnie ks. proboszcz w dzisiejszej homilii podsumował czytania mszalne.

Trochę zainspirowany, chodzi mi po głowie kilka myśli:

Gdy ci "inni" robią coś dobrego, trzeba się z tego cieszyć, trzeba to docenić. 

Nie licytujmy się, czy lepszy jest Caritas, czy Ochojska, czy Owsiak, czy jeszcze ktoś trzeci. Nie szukajmy dziury w całym u tych "innych". Nie starajmy się podbijać swoich akcji poprzez pomniejszanie "konkurencji". 

W dzisiejszej polskiej polityce oraz - co gorsza - w jej opisie przez media, też zupełnie przestało liczyć się to, co kto robi. Ważne jest tylko kto. Jeśli ktoś z "naszych", to nieważne czy gada głupstwa, czy zaniedbuje swoje obowiązki, czy szkodzi krajowi, zawsze jego koledzy (oraz przychylne temu ugrupowaniu gazety) będą go bronić. Jeśli natomiast ktoś z oponentów odniósł ewidentny sukces, przyczynił się dla Polski i Polaków, rzetelnie wykonał swoją pracę, ma dobre pomysły to i tak trzeba uwydatnić jego pomyłki, pokazać w złym świetle, zarzucić złą wolę. Skąd my to znamy?

W polskim Kościele też nie ustrzegliśmy się podziałów. Mam wrażenie, że i dziś część z nas zachowuje się jak Apostołowie, zwracając się do Jezusa:

„Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”

Łatwo przychodzi nam krytykować, a najchętniej chcielibyśmy, by Kościół zabronił wypowiadać się: ojcu Rydzykowi lub ks. bp Pieronkowi, redakcji Gościa Niedzielnego z ks. Garncarczykiem lub Religii TV z ks. Sową, Radiu Maryja albo Tygodnikowi Powszechnemu.

A Jezus mówi wtedy do swoich uczniów piękne i jednoczące słowa:

„Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami"

Nie twórzmy sobie wrogów. Nie szukajmy zła w innych. Poszerzajmy krąg tych którzy są "z nami". Bądźmy wyrozumiali dla tych, z którymi nie całkiem nam po drodze, ale też robią sporo dobra.

No to jak to? To już nie trzeba walczyć ze złem? Owszem trzeba! I to bardzo radykalnie:

"Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiemia rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła".

Walczyć ze złem trzeba przede wszystkim w sobie. Tu trzeba być absolutnie bezkompromisowym.

A to już nie jest takie łatwe. Wiedział o tym Psalmista:

Kto jednak widzi swoje błędy?
Oczyść mnie z błędów, które są dla mnie skryte.

Także od pychy broń swojego sługę,

by nie panowała nade mną.
Wtedy będę bez skazy
i wolny od wielkiego występku.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz