Strony

piątek, 10 sierpnia 2012

Bramki na A4

Wbrew temu co napisałem TU, dziś będę narzekał.

Do czego w Polsce służy autostrada? 

Wydawałoby się, że wybudowano ją po to, by szybko i w miarę bezpiecznie podróżować samochodem.

Zacznę może od początku. Dziś miałem służbowe spotkanie umówione na 10.00, gdzieś w województwie opolskim. Nie przypuszczałem, że potrwa ono tak długo, ale w rezultacie od klienta wychodziłem po 16.00. Dobrze, że przynajmniej praca, którą wspólnie żeśmy na miejscu wykonywali, szła elegancko i kawał owocnej roboty udało nam się pchnąć do przodu. Tak więc z satysfakcją, ale też strasznie głodny (od rana na jednej bułce) startowałem do domu. Kupiłem sobie Prince Polo w pierwszym napotkanym sklepiku i pognałem w stronę autostrady. Czasem moje prywatne auto zostawiam na noc pod biurem w Katowicach, ale dziś zaczyna się weeekend, więc musiałem jeszcze podjechać do firmy, by wymienić samochody. Pobrałem na bramkach bilet i wjechałem na A4. Niestety, przed Gliwicami przed sobą zobaczyłem sznur samochodów. Spędziłem w kolejce do zapłaty kwoty w wysokości 2,80 około 20 minut.

A4 - Punkt poboru opłat Sośnica (godz. 17:01)

Kto wymyślił taki system poboru opłat?

W naszych warunkach autostrada nie służy do szybkiego podróżowania. W Polsce autostrada służy do stania w korku. Wszystkie, czyli całe 8 (słownie: osiem) stanowisk poboru opłat były czynne. Rozumiem, że w piątek po południu natężenie ruchu może być nieco większe. Ale ilość bramek powinna być dobrana właśnie na taką sytuację.

Właściwie można się zastanawiać po co nam w dzisiejszych czasach pobór opłat przy pomocy bramek. Przecież zwykłe winietki (jak na przykład u naszych południowych sąsiadów) są pewnie setki razy tańsze w utrzymaniu. Innym sposobem dziś, jak sądzę, dosyć łatwym do wprowadzenia, byłby system taki, jak dla ciężarówek. Nie, u nas muszą pobudować bramki, zatrudnić setki ludzi i każdy zjazd z autostrady tak przekombinować, by na te bramki trafić. Czasem to oznacza budowę dwóch, a nawet trzech wiaduktów nad autostradą obok siebie. I mógłbym na to wszystko machnąć ręką tylko, że ja niestety zdaję sobie sprawę, że to wszystko wybudowano, a teraz trzeba utrzymywać z moich pieniędzy, z moich podatków.

Poza pieniędzmi państwo marnuje również czas swoich obywateli. Dziś, ponieważ było już właściwie po dniówce, zabrano mi 20 min. czasu prywatnego. Można jednak bardzo łatwo wyliczyć ile w ciągu dnia, miesiąca, czy roku marnuje się w ten sposób osobogodzin ludzi, którzy starają się ten kraj swoją pracą budować.

Czy wśród decydentów, urzędników i polityków ktoś w ogóle o tym pomyślał?

Koniec marudzenia!

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz