Strony

piątek, 11 maja 2012

Rzym 2012 ?

Tydzień w pracy nie był łatwy.

Jasne, jestem leniwy.

Z drugiej strony myślę nieskromnie, że roboty się nie boję. W pracy się nie obijam. Wydaje mi się, że pracuję intensywnie. Nie mam czasu na prywatne pogaduchy. Czasem może nawet jestem uważany za osobę niezbyt towarzyską.

Lubię jak robota idzie mi do przodu, gdy codziennie na koniec dniówki mogę sobie z listy skreślić kolejne pozycje:
- oferta x wyceniona
- projekt y sprawdzony
- raport napisany
- negocjacje zakończone
- odbiór kolejnego fragmentu budowy przeprowadzony
- opracowanie napisane
- itd.
 
Pewnie głównym powodem, że oceniam miniony tydzień, iż był trudny jest fakt, iż pomimo wielu punktów, które w tym czasie mogłem skreślić, niestety lista czynności zamiast się skracać, ciągle się wydłużała. Taka sytuacja mnie męczy. Nie lubię nie dotrzymywać terminów. Nie lubię poczucia, że obowiązki wymykają mi się spod kontroli. Nie lubię mieć opóźnień.

Wychodząc dziś z pracy miałem chwilę wahania, czy zaległy stos papierów zabrać do domu. Nie zabrałem, więc przyszły tydzień od startu będzie trudny. 

Nie martwmy się póki co przyszłym tygodniem.


Po trudnym tygodniu zdarzyła mi się jeszcze dzisiaj wisienka na torcie.

Przed wyjściem z pracy odebrałem e-mail od szefa z Brukseli z którego wynika, że najprawdopodobniej w początku lipca mam brać udział w spotkaniu w Rzymie. Dużo zdrowia kosztują mnie te międzynarodowe meetingi, ale mam nadzieję, że przy każdym kolejnym, poziom stresu będzie coraz niższy, a mój wkład merytoryczny coraz wyższy. Oby tak było !

A poza tym odżyły we mnie ubiegłoroczne wspomnienia z Rzymu.

Plac św. Piotra - maj 2011

Może znowu udało by się zorganizować prywatny week-end w Wiecznym Mieście? Przecież jeszcze nie widziałem Kaplicy Sykstyńskiej (i pewnie kilku innych ciekawych miejsc).

Nawet przeszedł mi przez myśl pomysł, żeby zabrać ze sobą żonę. Ale Ela mówi, że po pierwsze nie mamy pieniędzy (no fakt), a po drugie to będzie akurat moment załatwiania Liceum dla Łukasza (też fakt).

Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie ...

Pozdrawiam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz