Strony

sobota, 25 lutego 2012

Ks. Blachnicki

Pierwszy raz o ks. Blachnickim usłyszałem od ... mojego dziadka. Musiało to być jeszcze gdzieś w końcówce latach 70 lub na początku 80, bo dziadek umarł w 1982, a wcześniej chorował.

Dziadek, pamiętam, był bardzo zaangażowany w krucjatę trzeźwości. Sam był abstynentem i chciał do tego ruchu wciągnąć jak największą ilość osób. Również nas dzieci, trochę na siłę, wpisywał do krucjaty. :)

Pamiętam też, że dziadek kiedyś pojechał do Krościenka. Czy widział się wtedy z ks. Blachnickim, czy z nim rozmawiał? Nie wiem, ale jest to bardzo prawdopodobne.

Kilka lat później zetknąłem się z dziełem ks. Blachnickiego, gdy zacząłem uczęszczać na spotkania Ruchu Światło - Życie, czyli popularnej Oazy. Przecież to był jego pomysł, jego metodologia formacji wiary. Często nie zdając sobie nawet z tego sprawy, rozważaliśmy jego teksty, czy modliliśmy się jego słowami.

Trzy lata temu miałem okazję odwiedzić Krościenko i modlić się przy grobie tego wielkiego śląskiego kapłana.


Myślę, że ja też wiele mu zawdzięczam. Choć nigdy osobiście go nie spotkałem, kawał mojej wiary jest ukształtowana według jego zamysłu.

W tych dniach mija 25 rocznica śmierci ks. Blachnickiego. Trwa jego proces beatyfikacyjny. Oby jak najszybciej został oficjalnie wyniesiony na ołtarze.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz