Strony

sobota, 28 stycznia 2012

Pomiędzy

Jakoś tak często w życiu zdarzało mi się być pomiędzy.

Już w podstawówce chodziłem do klasy, gdzie część dzieci, jak ja, mieszkała w blokowisku, a druga część w domkach jednorodzinnych. Ja miałem kolegów i w jednym, i w drugim środowisku.

W liceum też można było zaobserwować grupę, nazwijmy ich imprezowiczów, gdzie spotykaliśmy się na urodzinach, sylwestrach i drugą grupę "oazowiczów". Wtedy też chodziłem i na imprezy do tych pierwszych, ale także spotykałem się i w kościele, i towarzysko z drugą grupą. A nawet z jedną dziewczyną z drugiej grupy 19 lat temu się ożeniłem. :)

Na studiach właściwie też kolegowałem się z wszystkimi.

W pracy na początku nasze biuro było dosyć małe i trzymaliśmy się wszyscy razem od prezesa do Halinki, która u nas sprzątała. Gdy firma zaczęła się rozrastać i nabierać struktur, a ja awansowałem na szefa działu, też czułem się zawsze osobą postawioną pomiędzy zarządem a moimi pracownikami. Z jednej strony razem z prezesami czułem się odpowiedzialny za firmę, za jej wyniki i profesjonalizm tego co robimy i strałem się tak zarządzać ludźmi, by efekt naszej pracy był jak najlepszy. Z drugiej strony byłem w jakimś stopniu rzecznikiem projektantów mojego działu i przedstawiałem nasze problemy, trudności i postulaty do zarządu.

Może to wynika z moich życiowych doświadczeń, ale ja generalnie lubię być pomiędzy.

Nie rozumiem natomiast ludzi, którzy ciągle dążą do antagonizmów, którzy dzielą innych na lepszych i gorszych, na swoich i obcych, którzy czasem za główny cel swojego życia uznają pokazanie, że ten drugi nie jest prawdziwym ...  (tu można wstawić jakiekolwiek wartości, środowiska, grupy społeczne, itp.)

Nie oznacza to, że ja wszystkich wrzucam do jednego worka. Widzę różnice. Ale dla mnie różnice nie są po to, żeby ludzi dzielić.

Dla mnie różnice są po to, żeby się wzajemnie ubogacać.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz