Strony

środa, 28 sierpnia 2024

Budżet państwa na 2025

Rząd planuje, że budżet państwa w przyszłym roku będzie wyglądał następująco:


Dochody - 632,6 mld zł


Wydatki - 921,6 mld zł


Gmach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów


Deficyt budżetu - prawie 300 mld zł

Niemal połowa przyszłorocznych dochodów będzie pochodziła z kolejnego zaciąganego długu. 

Żeby obraz był pełny:
W latach 1991 - 2019 deficyt wynosił od 3 do 46 mld
W roku 2020 i 2023 podskoczył do 85 mld (w 2021 i 2022 był niski - pewnie na skutek wyprowadzenia grubych miliardów poza budżet)
W roku 2024 osiągnie niebotyczną wysokość 184 mld zł

A w przyszłym roku - hulaj duszo, piekła nie ma!


To jest obraz katastrofy, którą zgotował nam PiS i do której solidnie dokłada się dziś rząd PO.


I pamiętajcie, długów zaciągniętych przez polityków, nie spłacają politycy.





🤦‍♂️









6 komentarzy:

  1. Andrzeju,
    Deficyt emitenta = nadwyżka sektora prywatnego. To prosta matematyczna zależność, bo czyjś dochód jest wydatkiem (deficytem) drugiego. Wolisz jak emitent ma nadwyżkę, a sektor prywatny deficyt?

    Andrzeju, rozumiesz, że obligacje (papiery dłużne), czy są w budżecie, czy poza nim, są dalej aktywami sektora prywatnego? Poza budżet się je wyprowadza, bo swego czasu wpisano do Konstytucji limit oszczędności sektora prywatnego, zwanym limitem długu publicznego (zobowiązania państwa), który nie może przekroczyć 60% PKB. Wysokość zobowiązania państwa (długu i deficytu) wyznacza obiektywna rzeczywistość, a nie reguły pisane na zamówienie polityczne, stąd mamy głupi bat na siebie w Konstytucji, więc jeden mądrzejszy lokuje wydatki do PFR, czy BGK, obchodząc ten zapis Konstytucji, a drugi umarza obligacje z OFE, twierdząc, że tam nie ma pieniędzy Polaków.
    Z kolei zaciskanie pasa zubaża - i dlatego nie jest ani konieczne, ani niezbędne. Wniosek zatem jest taki, że nasza Konstytucja jest przestarzała. Ma 27 lat i narzuca za niski limit oszczędności sektora prywatnego oraz wyznacza ramy ekonomiczne kraju na lata 90, co powoduje dzisiaj prawne duszenie polskiej gospodarki, która wymaga wyższego deficytu i popytu monetarnego w celu stymulowania gospodarki i rynku pracy według dzisiejszych potrzeb i zagrożeń, jak choćby pandemia w 2020.
    Katastrofą zatem jest polityczne duszenie gospodarki z powodu głupiego zapisu Konstytucji oraz głupie procedury z Brukseli.

    Jeszcze jedno pytanie:
    U kogo państwo jako emitent PLN zaciąga dług w PLN? Od kogo pożycza PLN, skoro wszystkie, jakie trafiły do obiegu są... z NBP oraz z banków komercyjnych, obiecujących wypłatę PLN, a dokładnie - dopisuje się rezerwy bankom komercyjnym na kontach NBP lub mówiąc potocznie - "nadaje dodatkowe prawa" bankom komercyjnym do "emisji pieniądza" w postaci nowych kredytów?

    Meritum:
    Państwo emituje pieniądze z niczego (pieniądz fiducjarny), czyli nie ma stanu punktowego. Nikomu nie musi *zabierać. Problemem za to jest brak zasobów realnych, słaba infrastruktura, brak fabryk, technologii, kadr itd. Tego państwo nie wyemituje. To trzeba stworzyć.

    *kwestia zabierania (podatki) to też ciekawa sprawa i można to szybko wyjaśnić, czym są podatki i po co państwo je wyznacza. Wbrew temu, co się powszechnie mówi - one nie finansują emitenta (byłaby to błędna logika kołowa, gdzie podatnik, czyli nie emitent finansuje emitenta), tylko kontrolują ilość PLN w gospodarce w celu uniknięcia inflacji popytowej oraz kiedy państwo obiecuje ci zabierać część pieniędzy, które przelał Ci na konto pracodawca, kasując u siebie równowartość przelanej Tobie sumy, państwo nadaje im wartość samą w sobie, bo każdy banknot w Twoim posiadaniu ma wartość, inaczej byś go wyrzucił.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się dziwię, że Państwo nie zwiększy dziury budżetowej do 36 bln i nie rozda obywatelom po bańce (kto by się przejmował Konstytucją lub Unią).

      Nie wiem, kto Ci nakład do głowy tych bzdur, którymi tu epatujesz, ale jest to straszne

      Usuń
  2. Dostałeś pytania i na nie nie odpowiedziałeś. Dlaczego?

    Wygugluj pojęcie output gap, to się dowiesz, że popyt monetarny ma granicę, bo dodruk jest ograniczony możliwościami produkcyjnymi gospodarki oraz popytem na pieniądz, który jest zmienny. W jednym roku można i należy wydrukować więcej, a w innym dużo mniej. Ale jeśli deficyt finansuje gospodarcze potrzeby kraju, to jego wielkość nie ma znaczenia.

    Zadłużenie Skarbu Państwa to obligacje. Po co nimi straszysz siebie i innych? Państwo emituje obligacje, aby ściągnąć z rynku rezerwy międzybankowe, które samo wrzuciło, mając deficyt. To zwykła zamiana aktywów, stąd państwo ma dług, ale wobec sektora prywatnego, a nie na odwrót. Państwo z własną walutą emituje 2 typy aktywów: gotówkę i obligacje i zamienia "graczom" jedne na drugie. Ot i cały "dług". Straszne, co nie?

    Podsumowałeś mnie krótko, że plotę bzdury. Ty zaś żadnych kontrargumentów nie przedstawiłeś, ubolewając nade mną. A ja Ci piszę: odstaw Balcerowicza, bo to dyletant, któremu żadna prognoza do dzisiaj się nie sprawdziła. Zacznij czytać Keynesa lub Kaleckiego, którzy zjedli ekonomię Balcerowicza na śniadanie, bo widzę, że nie odróżniasz emitenta, który emituje pieniądze od gospodarstwa domowego, które tylko użytkuje pieniądze, stąd masz mylne pojęcie o sprawie. Sorry.

    Jak Ci Konstytucja lub Unia powie, że masz jeść dwa posiłki dziennie, to też będziesz wiernie ich słuchał i nie zastanowisz się, że bzdury propagują?

    Skąd PiS wziął 300 mld zł na tarcze covidowe? Komu zabrał? Marsjanom? Ponoć według Balcerowicza i innych liberałów "ni ma piniendzy" na nic. W NBP klawiatury do kreowania depozytów zablokowali. Hehe. Sorry, ale mnie to śmieszy. Nie trzeba mieć skrótów przed nazwiskiem, aby rozumieć mechanizmy rachunkowości i ekonomii, a wiele "autorytetów" robi z siebie pośmiewisko. 8 lat rządów PiS niczego nie nauczył, zatem kiedy zbankrutujemy, Andrzeju? 8 lat czekam i nic ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz, ja jednak bardziej ufam Balcerowiczowi, bo pamiętam dobrze, z jakiej biedy Polskę wyciągnął. Pamiętam też, że państwo potrafiło zbankrutować, a drukowane pieniądze traciły na wartości zaraz po wyjściu z mennicy. Nie chciałbym tego przeżywać drugi raz przez naszych polityków i durne teorie ekonomiczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeżyjesz tego drugi raz, chyba że ktoś znowu posłucha Balcerowicza i zarżnie realne PKB produkcją bezrobocia.
      Jak Ci się spina "wyciągnął z biedy" z "dwukrotnie zaorał rynek pracy", czyli w 1990 i w 1997, kiedy w kilka lat je podwoił? Balcerowicz właśnie dzięki temu wpędził wielu w biedę i do dzisiaj żadne jego prognozy się nie sprawdziły. Ośmieszył się już wielokrotnie razem ze swoim FOR, a bezrobocie to gorszy koszt społeczny niż inflacja, bo inflacja nie zżera realnego PKB - zawsze jest tyle samo dóbr do skonsumowania, a nawet więcej dzięki niskiemu bezrobociu bez względu na wysokość inflacji, więc nie niszczy się realnego PKB produkcją bezrobocia, aby gonić cyferki z królami na banknotach, które nie mają znaczenia, bo walka z inflacją generuje bezrobocie.
      Bardzo dobry przykład, że wywyższanie cyferek nad wielkością realnego PKB jest idiotyczne:
      Wolisz chleb za 30 zł/szt. i siłę nabywczą realnego dochodu rozporządzalnego na 30 szt. chleba w miesiącu, czy chleb za 5 zł/szt. i siłę nabywczą na 10 szt. chleba w miesiącu?

      Tak, państwo może zbankrutować, kiedy zadłuża się w obcej walucie, a nie w tej którą emituje. Polsce PLN nie zabraknie i państwo samo sobie ustala odsetki od długu w PLN, więc "piniendzy nie ma i nie będzie" może wypowiedzieć jedynie dyletant ekonomiczny, bo przyszedł PiS i wszystkich liberałów ośmieszył.
      W obcej walucie zadłużał nas chociażby Gierek lub siebie samą Argentyna, która miała peg do dolara.

      Andrzeju, to nie są "durne teorie ekonomiczne". Wystarczy zajrzeć do GUSu, Eurostatu, Finrestry, czy do Federal Reserve Economic Data i zestawić dane gospodarcze Polski w poszczególnych latach, aby sfalsyfikować zależności, o których piszę. Ja niczego nie wymyślam, tylko bazuję na empirii.

      Usuń
    2. Nie dogadamy się. Idź swoją drogą. Powodzenia

      Usuń