Strony

piątek, 15 marca 2024

Karol Godula na Halembie i nie tylko

Korzystając z 3 dniowego, zaleconego przez lekarza, pozostawania w łóżku, przeczytałem całą książkę Krzysztofa Lewandowskiego o Karolu Goduli.

Pomimo ogromnego majątku, jakiego bohater opowiadania się dorobił, tak naprawdę o jego życiu nie wiemy zbyt dużo. Sam o poklask nigdy nie zabiegał. Nie miał też potomstwa, które mogłoby o jego pamięć zadbać.

Co więc w powieści jest prawdą, co bardzo prawdopodobną historią, a co zwykłą fikcją, wie tylko Autor. Nie zmienia to faktu, że i postać Karola Goduli i jego fascynujące i tajemnicze życie zostały tu opisane rewelacyjnie.


Nawiązując do mojego wcześniejszego wpisu, znów sporo radości sprawiły mi wątki ze znanymi mi miejscami.

Cały rozdział był poświęcony pobytowi Karola Goduli w Paryżu, gdzie szukał, by uratować z kłopotów, Karola Łazarza von Donnersmarcka. A przecież w Paryżu byłem raptem w zeszłym roku.

Czy kantyna mademoiselle Rosy była gdzieś w tej okolicy?

Oczywiście nie mogłem nie zwrócić uwagi na moją kochaną Halembę. To tu zaczął się sukces Króla Cynku.

Drogocenny cynk


Ale o Halembie znalazłem jeszcze jedną ciekawostkę:

Halembskie kartofle - jedne z pierwszych w tej części Europy


Może gdzieś tu obok rzeki i Młyna sadzono pierwsze kartofle?


Nie miałem też pojęcia, że jadąc 2 lata temu, by podziwiać kolońską katedrę, oglądam piękno, którego współfundatorem był również Karol Godula.

Karol Godula i hrabia Ballestrem (tak, ten z Pławniowic)



Wieże ukończono ok. 1880 roku




Ale mi ta książka sprawiła frajdę.




Gorąco polecam!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz