Dokładnie 40 lat temu, jako prawie 14 letni chłopak uczestniczyłem na Muchowcu w spotkaniu z Papieżem.
1983 rok - czasy dziś niewyobrażalne. Formalnie jeszcze trwał Stan Wojenny proklamowany przez juntę wojskową i partię socjalistyczną, które wtedy niepodzielnie rządziły Polską, trzymając ją w objęciach totalitarnej tyranii.
Mimo tego, właściwie pieszo, bo władza robiła wiele, by nam życie uprzykrzyć, wraz z nieprzebranym tłumem, stawiliśmy się na katowickim lotnisku. Mam do dziś wrażenie, że nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem takiego tłumu.
Miejsca mieliśmy dość odległe, ale pamiętam, że nad lotniskiem górował ogromny krzyż, cały ubrany w kwiaty. Modliliśmy się, śpiewaliśmy, uczestniczyliśmy we Mszy Świętej (jeśli dobrze pamiętam zanim pojawił się Papież). Spędziliśmy tam cały dzień wśród radosnych, życzliwych sobie ludzi. Chyba w pewnym momencie lunął deszcz, ale nikt się tym nie przejmował.
Aż wreszcie pojawił się oczekiwany Gość - Jan Paweł II.
Dzisiejsze zdjęcie z Płocka |
Cóż to był za entuzjazm! Ile było radości, braw, śpiewów!
Tej atmosfery nie da się zapomnieć.
A potem, gdy przemawiał, milionowy tłum zamilkł, wsłuchując się w każde słowo Następcy Świętego Piotra. Mówił o godności pracy. Tu na Śląsku brzmiało to szczególnie.
Co nam z tego po 40 latach zostało? We mnie chyba sporo. Nawet, jeśli nie pamiętam już usłyszanych słów, to gdzieś się te emocje, te treści, te przeżycia we mnie zakorzeniły. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz