Strony

wtorek, 7 lutego 2023

Centralizacja dziur

Po wczorajszej wizycie tow. Gierka (czy jak się on tam teraz nazywa), który osobiście łatał dziury drogowe w Dobieszowicach, chciałem coś napisać o szkodliwości centralistycznej gospodarki państwowej. Że to się nigdzie i nigdy w historii nie udało. Że kto jak kto, ale my Polacy powinniśmy dobrze o tym wiedzieć.

Doszedłem jednak do wniosku, że nie ma sensu o tym przypominać.

Trzeba, podobnie, jak nasi politycy, dziennikarze i całe społeczeństwo, mieć to w d...


Jedyne, co ma u nas tu rację bytu, to powinienem zaapelować do Premiera, by zajął się również dziurami w drodze gruntowej przed moją posesją - bo to przecież również inwestycja wagi państwowej, na którą samorządu nigdy nie będzie stać, choć już tu mieszkamy lat 18.

Dziury przed moim domem


Pozdrawiam 





14 komentarzy:

  1. Wszystko się już Panu miesza z tej pisofobii, Panie Andrzeju :) Przecież rząd nie buduje i nie remontuje żadnych dróg, a jedynie tworzy fundusz i opracowuje ramy prawne dla dofinansowania takich czy innych przedsięwzięć samorządowych. Większość pracy wykonują samorządy, które na równych prawach występują w roli beneficjentów, składając odpowiednie wnioski, przygotowując wymaganą przepisami dokumentację, a przede wszystkim fizycznie realizując cały proces inwestycyjny (organizując przetargi, konkursy itd.) i odpowiadając za każdy jego aspekt. Jeśli nazywa to Pan centralistyczną gospodarką, to czemu nie ocenia Pan tak samo unijnych dotacji na drogi (pewnie słyszał Pan o regionalnych programach operacyjnych) i wszelkich innych funduszy z UE?

    Pozdrawiam,
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Panie Kamilu,
      Nie sądzę bym był pisofobem. Centralizację władzy krytykowałem również dawno temu, za PO.
      A wie Pan, że nawet się też nad tym zastanawiałem, dlaczego nie krytykuję funduszy unijnych, a jedynie polskie fundusze państwowe. Rozumiem to tak, że np. Fundusz Spójności służy temu, by wyrównywać w skali Europy różnice w rozwoju infrastruktury jej poszczególnych regionów. To powinno przynosić zysk w skali całego kontynentu. Były ku temu przygotowane bardzo konkretne kryteria, które pozwalały po dofinansowanie sięgnąć. Niestety w skali Polski nie widzę tu żadnego mechanizmu tego typu. Mam wrażenie, że u nas po prostu Warszawa rozdaje po uważaniu. Czy się mylę? Oznacza to więc, że jak w socjaliźmie, władza centralna decyduje albo coraz bardziej decyduje o sprawach lokalnych, bo ona wie lepiej. Jest to zaprzeczeniem zasady pomocniczości i w konsekwencji powoduje marnotrawstwo środków, korupcję polityczną i stoi w sprzeczności z konstytucyjnymi wartościami ochrony samorządności kraju. Zawsze uważałem, że najwięcej moich podatków powinno zostać w mojej gminie na lokalne inwestycje. Potem należy zadbać o szczebel powiatowy i następnie samorząd wojewódzki. Do Warszaway powinny trafiać tylko moje pieniądze na inwestycje ogólnokrajowe, jak w tym przypadku autostrady. U nas niestety wszystko stawiamy na głowie.
      Czy się mylę?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Andrzeju, Ty nie finansujesz państwa, pisząc "z moich podatków". Nie znam takiego prawa w rachunkowości, które czyni z obywateli podmiot, utrzymujący państwo. Ja znam tylko jedno prawo pochodzenia pieniądza: źródłem jest bank centralny (NBP), a banki komercyjne jedynie kreują depozyty, obiecujące wypłatę PLN.
      A dlaczego pieniądza jest tylko tyle, a nie więcej? - Odpowiadam: luka popytowa, dlatego sektor prywatny otrzymuje dostęp do ilości aktywów, które odpowiadają jego popytowi na ich bezpieczną wartość.

      Usuń
    3. A ja głupi myślałem, że jak mi państwo zabiera mniej więcej połowę tego, co zarabiam, to te pieniądze idą na różne potrzebne nam wszystkom sprawy. I serio myślałem, że to my obywatele utrzymujemy i urzędy, i szkoły, i szpitale, wojsko i policję. I nawet byłem z tego dumny.
      To po co są podatki? Tak dla jaj? To może je zlikwidujmy

      Usuń
    4. Podatki służą do kontrolowania inflacji popytowej i nadają wartość pieniądzu, jakby się okazało, że jego ilość w danym momencie nie będzie odpowiadał popytowi. Jeśli jednak myślałeś, że podatki utrzymują państwo, to teraz podaj źródło posiadania pieniędzy przez podatnika? Wyprzedzę myśl, aby uniknąć libkowej teorii Balcerowicza - nie, pieniądze nie biorą się z pracy. Z pracy biorą się usługi i produkty, a pracodawca kreuje nam na koncie depozyt, obiecujący PLN, równocześnie kasując go u siebie. Mamy zatem równoważnik matematyczny w postaci obiegu pieniądza. A skąd się biorą wszystkie PLN w obiegu? Z NBP i kiedy to rząd dokonuje wydatku.

      Usuń
    5. Skąd Ty bieżesz te mądrości?

      Usuń
    6. To empiria oparta na rachunkowości. Nic innego. Ktoś tu pewnie przespał rok 2020, kiedy wpływy z podatków spadły, a na tarcze znalazło się ok. 300 mld zł. Rząd zadłużył jeszcze bardziej siebie podczas lockdownu, ratując sektor prywatny, zamiast zadłużać sektor prywatny, doprowadzając do wysokiego bezrobocia. Ten drugi przypadek znamy z historii, czyli dwukrotny sabotaż ekonomiczny Balcerowicza.

      Skoro nazywasz moje argumenty "mądrościami", to ja się dziwię, że Tobie się spina ta logika kołowa, że to podatnik utrzymuje państwo. Nie znam prawa ekonomicznego, które o tym mówi, ale jeśli Ty znasz, to proszę się nim podziel.

      Usuń
    7. Nie mam wykształcenia ekonomicznego, ale dość dobrze się znam na podstawach matematyki. Nie wydaje mi się, by matematyka czy rachunkowość jakoś specjalnie zmieniły się w roku 2020

      Usuń
    8. Nie trzeba mieć wykształcenia ekonomicznego, aby wiedzieć:
      - jak działa rachunkowość,
      - skąd się biorą pieniądze w sektorze prywatnym,
      - kto jest emitentem pieniądza,
      - czym i po co są podatki w gospodarce,
      - skąd rząd wziął pieniądze na tarcze covidowe,
      - czym jest dług publiczny, a czym jest zadłużenie sektora prywatnego i jakie są tego skutki,
      - jakie są dzisiaj mechanizmy i przyczyny inflacji oraz jej charakter,
      - popyt monetarny, a niskie bezrobocie,
      - schładzanie gospodarki, szukanie mistycznych oszczędności i rujnowanie rynku pracy,
      - szkodliwa prywatyzacja strategicznych spółek itd.

      To nie jest ekskluzywna wiedza dla osób z wykształceniem ekonomicznym, bo jest ona szeroko dostępna, którą nanieść można na panującą sytuację teraz i kiedyś.

      Usuń
    9. Odpowiadam odpowiednio:
      - winien i ma
      - ze sprzedaży towarów i usług
      - bank centralny
      - stanowią dochód państwa
      - zadłużył budżet państwa
      - dług publiczny spłacają podatnicy, dług prywatny spłacają podmiot prywatny
      - inflacja to spadek realnej wartości pieniądza
      - to dość skomplikowane zależności
      - ideologia
      - umiłowanie socjalizm

      Tak, to nie jest ekskluzywna wiedza. Powinno się tego uczyć w podstawówce

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Aż dziw, że nie widzisz sprzeczności w swoim wpisie.

      - wykształcenie w danej dziedzinie nie czyni wykształconego monopolistą w temacie do dyskusji i wyrokowania. Inaczej nie byłoby debat i dyskusji: wykładowca - studenci.

      - błąd logiczny. Pieniądze nie biorą się ze sprzedaży towarów i usług, tylko następuje obieg już będącej w gospodarce gotówki między podmiotami. To po prostu kreacja depozytu u sprzedającego i kasowanie równowartości u kupującego, czyli prosta rachunkowość i matematyka oraz mechanizm obiegu pieniądza w gospodarce. Towar i usługa nie emituje nowego pieniądza, a żongluje już tym istniejącym na rynku. Prościej się nie da tego wytłumaczyć.

      - NBP - świetnie, czyli już wiesz, kto jest źródłem pieniądza w gospodarce, a więc skąd są pieniądze na emerytury, renty, służbę zdrowia, wojsko, policję, na 500+ itd.

      - twierdzisz, że podatki są dochodem państwa, ale wyżej potwierdzasz, że emituje i kreuje pieniądze bank centralny - to po co jest NBP, skoro obywatel utrzymuje finansowo państwo z podatków? Beneficjenci 500+ pożyczają państwu, a potem państwo finansuje 500+? Jak Ci się spina ta logika kołowa? Nie ma innego źródła pieniądza, jak NBP i pieniądz trafia do sektora prywatnego poprzez wydatek państwa, czyli poprzez deficyt budżetowy. Deficyt = nadwyżka obywateli.

      - zadłużył budżet państwa, czyli siebie, a więc przyszłe pokolenia odziedziczą obligacje, czyli rachunki oszczędnościowe w NBP. To lepiej, niż miałby zadłużyć obywateli, którzy by zbankrutowali, poszli z torbami i bezrobocie wystrzeliłoby do góry. A pieniądze z długu budują przedsiębiorczość. Wszystkie PLN jakie w życiu widziałeś, są z długu. Dzięki temu przybywa popytu monetarnego i przedsiębiorcy mogą budować swoje firmy.

      - dług publiczny we własnej walucie spłaca państwo, bo jest to zobowiązanie państwa wobec obywateli, a nie na odwrót, zatem taki dług to pieniądz w obiegu, a nie coś co się "spłaca".
      Rząd wyemitował X+1.5 bln PLN, ściągnął podatkami X PLN: obywatelom zostało 1.5 bln PLN = "dług" PL. Według Ciebie komu podatnicy mają spłacić instrument finansowy państwa, zwany długiem publicznym?

      - definicja inflacji jest oczywista. A ja pytałem o jej przyczyny i mechanizmy oraz charakter.

      - jeśli się zajrzy do danych, to tzw. skomplikowanie staje się proste. Od popytu monetarnego powstają miejsca pracy. Bez kapitału nie pozyska się narzędzi i nie utworzy się miejsca pracy do tworzenia produktów i usług, więc to nie z pracy powstają pieniądze, ale z pieniędzy powstają miejsca pracy, gdzie potem możemy przesuwać dostępne PLN między pracodawcą, a pracownikiem za wykonaną pracę.

      - wystarczy zestawić dane o bezrobociu z momentem i skutkiem piastowania przez Balcerowicza ważnych funkcji w państwie i zamiast ideologii mamy fakty gospodarcze.

      - Posiadanie przez państwo takich spółek, jak PKP to rzecz strategiczna. Nie chcę być pod prywatnym butem, który patrzy jedynie na zysk, a sprawy bezpieczeństwa, kwestii pracowniczych odchodzą na dalszy plan.

      Moja teza podsumowująca: umiłowanie neoliberalizmu jest sprzeczne z chrześcijaństwem.

      Usuń
  2. Czyli jak pieniądze przyznaje organ UE to czyni to zawsze wg konkretnych, obiektywnych zasad, a jak wyłoniony w demokratycznych wyborach polski rząd, to tworzy reguły niejasne i uznaniowe, żeby jednej gminie wybudować 300 km dróg, a sąsiedniej - złośliwie - nawet na załatanie jednej dziury nie dać złamanego grosza. Dowód? Nie potrzeba, wystarczy "mieć wrażenie". Panie Andrzeju, no niech się Pan zlituje trochę :)

    A co do wyrównywania różnic przez UE, to oczywiście się zgadzam, rządowe wsparcie też do tego zmierza, tyle że odbywa się na poziomie kraju, a nie całej Wspólnoty. Wprawdzie to też jest przejawem centralizacji władzy, ale dla mnie to nie problem, niezależnie od tego czy dotyczy Brukseli czy Warszawy. Skoro obdarzam zaufaniem nie znane mi bliżej (i większości ludzi) instytucje unijne, to tym bardziej mogę zaufać polskim instytucjom, jeśli to jest coś nienormalnego to trudno. W każdym razie warszawski rząd można zmienić w wyborach, a brukselskiego chyba nie za bardzo.

    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wrażenie wynika z pewnego doświadczenia zawodowego, gdy wielokrotnie realizowałem kontrakty finansowane z funduszy europejskich. Może nie wszystko było tam idealne, ale miało ogólny sens.
      Mój brak zgody na postępującą centralizację władzy też wynika z oglądu naszej historii od czasów socjalizmu. I nie chodzi tu o zaufanie lub brak do tego czy innego rządu. Tu chodzi o pewien mechanizm, który jest zawsze mniej wydolny nawet, gdyby rządzili nami aniołowie

      Usuń