Strony

sobota, 26 czerwca 2021

{oh!} Opera

To było ze wszech miar warte pierwszego spektaklu po pandemicznej przerwie, w którym mogłem uczestniczyć.

Wcześniej nie miałem też okazji zobaczyć tego przedziwnego miejsca w Gliwicach:

Ruiny Teatru Victoria

A ma ono swój niepowtarzalny urok:

Faktycznie ruina - ale jaka!

Ale nie o mury tu dziś chodziło. Grała jedna z moich ulubionych {oh!} Orkiestra Historyczna pod kierownictwem Martyny Pastuszki z Anną Firlus na klawesynie. Śpiewali międzynarodowi Soliści (bardzo dosłownie, bo pochodzący z Anglii, Brazylii, Francji, Chorwacji, Singapuru, USA i Niemiec).

Wspólnie prezentowali operę barokową (bo jakąż inną w tym składzie):

 Johann Adolf Hasse "Cajo Fabricio"

Orkiestra + Soliści 

Wyczarowali z dźwięków muzyki w tym miejscu coś niesamowitego. Brzydkie mury stały się cudownym rzymskim lub greckim pałacem z czasów Pyrrusa. Choć to nie było przedstawienie operowe, można było bez wysiłku wyobrazić sobie stroje i sceny. Przede wszystkim zaś piękne głosy ukazywały uczucia bohaterów nawet w sytuacji, gdy nie można było zrozumieć dosłownej treści włoskich słów. Wirtuozeria wykonania zachwycała. Największe oklaski zebrał Bruno de Sá, ale to co potrafił wyśpiewać wydawało się niemożliwe. Kilka razy, nie tylko podczas jego solo, w teatrze na parę sekund zrobiła się absolutna cisza, jakby ludzie przestali oddychać, by nie zakłócić drgań powietrza wywołanych dźwiękiem ludzkiego głosu - to było niesamowite.


Niezapomniany wieczór.

Owacja na stojąco

Wszystkim twórcom - twórcom piękna, wielkie dzięki!




Pozdrawiam



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz