Strony

wtorek, 14 kwietnia 2020

Czy poznam Jezusa?

Kiedyś się nad tym zastanawiałem i dość długo chodziła mi po głowie taka myśl: czy, gdy znajdę się już po drugiej stronie, poznam Jezusa.

Nawet nie tak dawno mi się to przypomniało, gdy na Adoracji Grupy Poniedziałek, jeden z uczestników rozważał podobne zagadnienie.

Jakiś czas temu doszedłem jednak do wniosku, że nie muszę się tym martwić. Odpowiedź podpowiada dzisiejsza Ewangelia.

Cerkiew św. Marii Magdaleny w Jerozolimie

Maria Magdalena kochała Jezusa najpiękniejszą miłością, jaką można sobie wyobrazić. Była jedną z tych kobiet, które towarzyszyły Panu i Jego uczniom, gdy nauczał, uzdrawiał, gdy przebywał na ziemi. Stała pod krzyżem, gdy umierał. I pierwsza poszła do grobu, by oddać Mu ostatnią posługę. 

I ona, znająca Go na wylot... nie poznała swojej największej Miłości po zmartwychwstaniu.

Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?»
Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę».

Mój kontakt z Jezusem, choć też staram się Go kochać, jak umiem, jest daleko mniej doskonały niż Marii Magdaleny. Tym bardziej mnie może się zdarzyć coś podobnego w chwili śmieci. Ale czy to musi być problem?

Zobaczmy, jak wyglądało to u naszej bohaterki:

Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu!

Nie jest ważne, czy poznam Jezusa. Inicjatywa jest po Jego stronie. Głęboko wierzę, że w stosownej chwili to On mnie zawoła po imieniu: "Andrzeju!". I wtedy już wszystko będzie jasne i piękne na wieczność.



Alleluja!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz