Strony

wtorek, 17 grudnia 2019

30 lat Planu Balcerowicza

Oczywiście nikt nie czyta oficjalnych danych, statystykom się nie wierzy, a porównania z innymi krajami nie są dla wielu wiarygodne. Nie próbujemy dociec obiektywnych aspektów tego, co Plan Balcerowicza dokonał w Polsce.

Ok. Też spróbuję podejść do tematu bardzo subiektywnie.

W 1989 roku pracowałem na 3/4 etatu w bibliotece. W kwietniu dostałem podwyżkę w wysokości ponad 50% i po niej zarabiałem 25 175 zł. Nie wierzycie?

Z domowego archiwum


Dolar pewnie wtedy kosztował koło 2000 zł, czyli zarabiałem mniej więcej 12 $. Szalała hiperinflacja - w październiku kurs dolara poszybował do 14 000 zł, czyli z mojej majowej wypłaty nie zostały nawet 2 $.

Jak jeszcze wyglądał mój świat roku 1989? 

W państwowych sklepach (a tylko takie były) można było oglądać jedynie puste półki. Podstawowe produkty, jeśli się pokazały, to trzeba było na nie stać w wielogodzinnych kolejkach. Na mięso jeszcze obowiązywały kartki. Socjalizm plajtował z wielkim hukiem.

Nigdy nie byłem za granicą. Nigdy też nie miałem paszportu.


Wtedy w pamiętnym czerwcu poszedłem na pierwsze w życiu wybory (miałem 20 lat). Po spektakularnej klęsce komunistów p. Tadeusz Mazowiecki miał niewiarygodną odwagę stanąć na czele rządu. Jeszcze większą odwagę miał niejaki Leszek Balcerowicz, który został Ministrem Finansów bankrutującego państwa, w którym już właściwie nic nie działało.

W ciągu 3 miesięcy Balcerowicz ze swymi ludźmi przygotował pakiet 10 ustaw, które ówczesny Sejm kontraktowy przyjął w ostatnich dniach 1989 roku. To było właściwie przestawienie od 1 stycznia 1990 roku gospodarki socjalistycznej na gospodarkę rynkową. Sytuacja była bez precedensu. Nikt czegoś podobnego w historii świata nie robił. Nam się to udało!


Ale wróćmy do moich subiektywnych odczuć.

Pracę w bibliotece zostawiłem i poszedłem od października 1989 na studia. W tym czasie moje życie zmieniło się nie do poznania. W sklepach zaczęły pojawiać się towary. Kartki nie były już potrzebne. U nas na Halembie (i w całej Polsce) powstał targ ze sprzedażą obwoźną. Na wiele rzeczy nie było mnie stać, ale one po prostu nagle były. Hiperinflacja została zatrzymana i można było sobie coś nawet zaoszczędzić z zarobionych na korepetycjach pieniądzach. 

Na przełomie roku 1990/91 pierwszy raz wybrałem się za granicę - do czeskiej Pragi i się w niej po prostu zakochałem. Gdy z kolei w roku 1993 pojechaliśmy w ramach studiów do Niemiec, nie przeżyłem szoku - u nas też w sklepach było już dość podobnie.

Po studiach w 1994 zacząłem pracę - najpierw dorywczo, a od początku 1995 na pełny etat z wynagrodzeniem 700 zł i wpisaną do umowy waloryzacją, gdyby inflacja przekroczyła... 2%. A wtedy dolar kosztował 2,4 zł, czyli zarabiałem prawie 300 $. To była nędzna pensja jak na inżyniera, ale 25 razy wyższa niż przed Planem Balcerowicza


Dziś po latach zarabiam grubo ponad 100 razy więcej niż wtedy w roku 1989, czyli zarabiam w ciągu 2 - 3 dni tyle, ile wtedy w ciągu roku!


Przez 30 lat nie mieliśmy nawet niewielkiej namiastki biedy, która dotykała nas przez całe lata socjalizmu. Polacy latają na wakacje po całym świecie. Jeżdżą nowoczesnymi samochodami. Mają domy i mieszkania wyposażone we wszystkie światowe nowinki techniki.  



Nie wiem jak Wy, ale ja jestem winny Panu Balcerowiczowi dozgonną wdzięczność.


Dziękuję!

Dziękuję!





Pozdrawiam






1 komentarz:

  1. Pamiętam więcej- czasy za dobrej starej komuny i stanu wojennego- puste sklepy, kartki. tran dla dzieci i dary łaskawe w parafii. W 71 roku po studiacj jako żona adiunkta jadałam w pracy suche bułki bo trzeba było wszystko zdobywać : od łyżki. Kolejki w sklepach, radość z cytrusów na święta. Chwała panu Profesorowi za transformację, Może popełniono wiele błędów, nie wzięto pod uwagę, że wiele osób ulegnie marginalizacji bo nie sa w stanie nadażyć ale w stosunku do krajów za wschodnią granica wykonaliśmy ogromny skok. Balcerowicz powinien wejść do historii ekonomii jako prekursor zzmian ustroju.

    OdpowiedzUsuń