Strony

poniedziałek, 28 października 2019

Złapany przez policję

Dziś po drodze do Włocławka zatrzymała mnie policja.

Kazali mi zjechać na pobocze i zaczęła się kontrola. Najpierw
dmuchanie. Dmucham i czekam na wynik. I myślę: mam nadzieję, że to wczorajsze wino (ale było dobre - czerwone, wytrawne) już wyparowało. Głupio by było zostać na lodzie 200 km od domu. Jest wynik - zero. Nie mogło przecież być inaczej.

Prawo jazdy. Prawo jazdy mam w komórce, bo komórkę mam zawsze przy sobie. Nie jest to jeszcze aplikacja. Trzymam dokument pod obwolutą smartphona. Dowód rejestracyjny, choć nie ma obowiązku go nosić, też chcieli. Na dodatek poprosili, jeśli mogę, bo będzie szybciej, o dowód osobisty. Wszystkie dokumenty dałem.

Mam też pokazać gaśnicę i trójkąt. Auto służbowe. Otwieram bagażnik. Znalazłem gaśnicę, a trójkąt za moim bagażem wypatrzył policjant. Jest ok.

Zabrali papiery. Poszli do radiowozu.

Sprawdzają papiery

Po kilku minutach wrócili do mnie. Oddali dokumenty. Wszystko w porządku.

Życzyli "szerokości" i mogłem jechać dalej.

Dużo jeżdżę, ale dawno nie pamiętam takiej kontroli. Ale dobrze, niech pilnują. To też dla naszego bezpieczeństwa.

Dojechałem na miejsce szczęśliwie.




Pozdrowienia z Włocławka







1 komentarz: