Jedną z niekwestionowanych (chyba, bo dziś już nic nie wiadomo) wartości, którą udało nam się w Polsce po roku 1989 odzyskać była demokracja, a także praworządność i tworzenie społeczeństwa obywatelskiego.
Wczoraj po raz kolejny demokratycznie wybrane władze naszego państwa zrobiły krok w stronę samozagłady.
Zmienianą ustawę o IPN należało poprawić, a właściwie nigdy nie powinna była być uchwalana. Jednak styl, w jakim to zrobiono świadczy, że nasze. pożal się Boże, elity polityczne za nic mają demokrację, powagę Sejmu i Senatu, ważność urzędu Prezydenta i szacunek do stanowionego prawa.
Jak można zwołać nadzwyczajne posiedzenie Parlamentu i w pół dnia przepchnąć przez dwie Izby ustawę, którą w kolejnych minutach podpisuje Prezydent? To przecież oznacza, że decyzja nie zapadła w tych gremiach. Nie było czasu na dyskusję, na zastanowienie się, na analizy, co to tworzone prawo oznacza i jakie będą jego konsekwencje.
Sejm, Senat, Prezydent stali się groteską, bezwolnym wypełnianiem czyjejś woli, maszynką do głosowania i podpisywania dekretów, na których treść nie mają żadnego wpływu.
Niszczymy wolną Polskę. Zaprzeczamy demokracji. Uczymy społeczeństwo braku szacunku do prawa - bo jak szanować prawo tworzone przez organy państwa, które nie mają szacunku do samych siebie. Polskich obywateli mamy za nic.
Sami niszczymy nasze własne państwo.
P.S. Żeby nie było wątpliwości, jeszcze raz napiszę: ustawa o IPN nigdy w ogóle nie powinna była powstać. Przyniosła Polsce wiele zła i trzeba było ją jak najszybciej wyrzucić do kosza, a jak się nie da - poprawić. Jak najszybciej nie może jednak oznaczać z zanegowaniem powagi R.P.
P.S.2 Cieszę się, że Premier próbuje cokolwiek odzyskiwać z wcześniejszych dobrych relacji z Izraelem. Mam jednak nieodparte wrażenie, że jak w powiedzeniu Kisiela o socjaliźmie: polski rząd bohatersko walczy z problemami, które sam wcześniej stworzył. Przykro patrzeć
Zdjęcie ze statku, którym w lutym pływałem po Jeziorze Genezaret |