25 lat za kierownicą |
Uzyskanie Prawa Jazdy już zawsze będzie mi się kojarzyło z największym w Polsce pożarem w Kuźni Raciborskiej KLIK
Miałem kilkutygodniową przerwę w kursie, bo mojego instruktora też odwołano do gaszenia.
Ani rodzice, ani tym bardziej ja, wtedy w 1992 roku nie mieliśmy samochodu. Pierwszego, używanego "Malucha" kupiłem w roku 1995.
Jednak wcześniej przeżyłem największy stres za kierownicą.
Któregoś dnia w pracy w naszym biurze w Katowicach, mój ówczesny szef zadał mi pytanie:
- Masz Prawo Jazdy?
- Mam
- To tu są kluczyki do Poloneza z wypożyczalni. Zawieź Luc'a na oczyszczalnię ścieków do Zawiercia
Luc był Belgiem, a ja po pierwsze słabo znałem angielski, a po drugie nie jeździłem autem. Miałem Prawo Jazdy, bo zdałem egzamin jakiś rok wcześniej i kilka tygodni temu kolega dał mi się przejechać swoim Polonezem, bym zupełnie nie zapomniał o co chodzi.
Trzeba tu jeszcze dodać, że nie było wtedy GPS-ów, a ja drogi znałem tylko z okna autobusów.
Jakim cudem dojechaliśmy do Zawiercia - nie wiem. Luc chyba był tak samo spocony, jak ja. Jakim cudem wróciliśmy z powrotem - nie wiem. Trwało trochę dłużej, bo ileś tam razy pomyliłem drogi, ale się udało.
Jedyny wypadek, który nam się zdarzył przez te 25 lat, to w roku 2005 gość się zagapił i wjechał nam w tył Matiza. Całe szczęście obyło się bez większych obrażeń. Trochę pobolało i przeszło. A autem zajął się blacharz.
No i po setkach tysięcy przejechanych kilometrów (a może przekroczyłem nawet milion) najtrudniejszą drogę przebyłem w ubiegłym miesiącu na Krecie w Grecji KLIK
Niech kolejne lata i kilometry przebiegają bezpiecznie.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz