Strony

sobota, 20 sierpnia 2016

Płaczę nad Aleppo

Była sobota wieczór 30 lipca. Jak wielu, oglądałem w telewizji wieczorem czuwanie z Papieżem w ramach Światowych Dni Młodzieży.

Gdy swoje świadectwo wypowiadała Rand Mitrri z Aleppo w Syrii, na kanale, który miałem włączony, nie było polskiego tłumaczenia. Jednak w tej chwili zadziwiająco dużo, właściwie wszystko rozumiałem z jej angielskich słów:

Nasze miasto zostało zniszczone, zrujnowane i złamane. 
Odebrano nam sens naszego życia. 
Jesteśmy zapomnianym miastem.

I potem dalej:

Boże, gdzie jesteś? Dlaczego nas zostawiłeś? 
Czy to możliwe, że to już koniec, że urodziliśmy się, żeby umrzeć w bólu? 
A może jednak dane nam będzie mieć życie, i to życie w obfitości?

Kontynuowała swoje wystąpienie o tym, jak w ośrodku salezjańskim tam na miejscu pomagają sobie wzajemnie.

Mnie po prostu po policzkach zaczęły spływać łzy.

Gdzieś tam na horyzoncie Syria widziana z Izraela

Dziś, 3 tygodnie później w Aleppo jest jeszcze gorzej. Relacje są przerażające. Nawet nie chcę ich cytować.

Dlaczego świat, dlaczego my sami jesteśmy tacy okrutni, tacy obojętni?

Papież Franciszek wtedy odpowiedział:

Dla nas zgromadzonych tu i pochodzących z różnych stron świata, 
cierpienie i wojna nie są już czymś anonimowym, mają imię i konkretne oblicze.


Każdy z milionów ludzi tam cierpiących ma imię i konkretne oblicze. Jak im pomóc?



Boże miej miłosierdzie 
dla nich w Syrii 
i dla nas na bogatym, nieczułym zachodzie! 



Pozdrawiam


P.S. Jedna z form pomocy: http://www.caritas.pl/caritas-z-pomoca-aleppo 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz