Kaplica klasztorna we Wrocławiu |
Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.
Chciałoby się, by nasza wiara nie była taka wymagająca.
Pójść w niedzielę do kościoła, może nawet pomodlić się rano czy wieczorem, jesteśmy jeszcze w stanie. Jakoś tam staramy się żyć lepiej lub gorzej zgodnie z przykazaniami. Od czasu do czasu idziemy do spowiedzi. Super!
Ale żeby zapierać się samego siebie? Co to właściwie znaczy? Czy w dzisiejszych czasach, gdy każdemu z nas od życia się należy i każdy musi zadbać przede wszystkim o siebie, to wezwanie Jezusa jest jeszcze aktualne?
Wiem po sobie, że gdy użalam się nad sobą, jak to jest mi ciężko, gdy za bardzo przejmuję się samym sobą, gdy co dnia zamiast brać swój krzyż, najlepiej bym go wyrzucił lub wlokę go za sobą z niechęcią, życie bywa wtedy okropne i trudne.
Jednak gdy udaje mi się choć w jakimś stopniu oderwać od własnego "ja" i bardziej niż na własnym egoizmie skupić się na innych i na Bogu, wtedy życie staje się niesamowitą przygodą. Wtedy dzieją się rzeczy, których nigdy bym się nie spodziewał i stać mnie na realizowanie spraw, których nie podejrzewałem, że byłbym do nich zdolny. Dopiero wtedy żyję pełnią życia i oddycham pełną piersią.
Może o to chodziło Jezusowi, gdy mówił:
Kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.
To co tracę jest niczym w porównaniu z tym życiem, które zyskuję. I nie chodzi o życie wieczne (bo o nim jeszcze nic nie wiem), ale o tu i teraz.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz