Od połowy lat 80 jeździliśmy z niepełnosprawnymi do Gdańska. Spaliśmy w salkach katechetycznych przy parafii na Żabiance. Kościół się tam dopiero budował. Msze na ogromnym osiedlu odprawiano na placu lub w tymczasowej kaplicy - takim "blaszoku", jak się u nas na Śląsku mówi.
Pamiętam, któregoś dnia w ciągu tygodnia, gdy zbieraliśmy się na plażę, zajrzał do nas jakiś facet. Pytał o miejscowego proboszcza czy naszego księdza.
Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że to był bp Tadeusz Gocłowski.
Dziś zmarł - wieczny odpoczynek racz mu dać Panie!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz