Strony

sobota, 23 stycznia 2016

Bezradność darczyńcy

W internetach i nie tylko co rusz docierają do mnie kolejne prośby o pomoc.

Szczególnie w początkach roku, gdy decydujemy na jaki cel można przeznaczyć 1% podatku. 



Tych którzy liczą na nas, liczą na mnie są setki i tysiące: chore dziecko, umierająca córka, cierpiący młody człowiek, oczekujący na poważną i drogą operację serca synek, głodne dzieci gdzieś w Afryce, hospicjum tuż obok. Część z tych próśb, czasem błagań pochodzi gdzieś z daleka, od zupełnie obcych ludzi, ale są tu też krewni, przyjaciele, znajomi, trudne historie, które znam z pierwszej ręki.

Czuję się bezradny.

Nie jestem w stanie pomóc wszystkim. Gdybym reagował na każdą prośbę, zrujnowałbym własną rodzinę. Jednocześnie mam świadomość, że to nie jest tak, że gdy tylko uzbiera się wymagana kwota, leczenie, operacja, kosztowne lekarstwa na pewno pomogą. Ci, którzy są najbogatsi na świecie, mają dostęp do najlepszych klinik, specjalistów i terapii też cierpią, chorują i umierają.


Jednak to, że nie wszystkim da się pomóc, że ciągle będzie mnie zalewała fala potrzebujących, nie może mnie przytłaczać. Jeśli każdy z nas choć trochę zareaguje, z setek i tysięcy ludzi dobrej woli powstanie przeciwna fala zwykłej ludzkiej życzliwości, która choć nie zlikwiduje cierpienia sprawi, że niektórzy poczują się mniej samotni.


Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz