Strony

wtorek, 8 grudnia 2015

Rok Miłosierdzia

Na początku Roku Miłosierdzia chciałbym się podzielić jednym z wątków genialnej konferencji, którą miałem okazję wysłuchać w ostatnią sobotę, a którą wygłosił ks. Tomasz Kusz.

W 15 rozdziale Ewangelii wg św. Łukasza są trzy przypowieści:

  • o zaginionej owcy
  • o zgubionej drachmie
  • o synu marnotrawnym
Zwykle czyta się je oddzielnie. Dobry pasterz, gdy zgubi mu się jedna owca, pozostawia 99 i szuka tej jednej, a gdy ją znajduje bardzo się cieszy. Kobieta, gdy zawieruszy jej się jedna drachma z dziesięciu, sprząta cały dom, by ją znaleźć. Gdy ją odnajdzie sprasza sąsiadki, by się tą radością podzielić. No i syn, który przehulał pół majątku ojca, a ojciec ciągle na niego czeka i również się cieszy, gdy ten wraca, czego nie potrafi zrozumieć jego starszy brat - ten porządny.



Wszystkie te opowiadania mówią o miłosierdziu Boga.

Część ludzi gubi się, wpada w nałogi, traci wiarę, ogarnia ich bezsens właściwie bez ich większej winy. Co drachma może za to, że się zapodziała? Miejsce, gdzie się człowiek urodził, rodzina z której pochodzi, środowisko, w które wpadł i różne inne okoliczności mogą sprawić, że komuś poplątały się jego drogi życia. Bóg, jak kobieta z przypowieści, nie spocznie w Swoim miłosierdziu, by takiego człowieka wydobyć z każdego zakamarka jego mrocznego życia.

Wielu z nas komplikuje sobie życie na własne życzenie. Jak ten głupi baran pakujemy się w kłopoty. Skąd my to znamy? Potem narzekamy, że takie nieszczęście, że tu i tam się nie układa, a jak się dobrze zastanowić, to wysypiamy się tak, jak żeśmy sobie wcześniej pościelili, Jednak miłosierny Bóg, jak dobry pasterz, zrobi wszystko, by i w takim przypadku człowieka z cierni, bagna, dna przepaści wydobyć.

Warto też przyjrzeć się przypowieści o synu marnotrawnym, ale też przez nieco nowy pryzmat. Lepszy byłby tu tytuł: "O dwóch synach i miłosiernym ojcu".

Obydwaj synowie wzrastali przy ojcu - mieli komfortową sytuację. Jeden zabrał pół majątku i przehulał w świecie. Dopiero, gdy zaczął cierpieć głód, zdecydował się powrócić. A ojciec codziennie przez ten czas wychodził przed dom i wypatrywał, czy może nie wraca. "A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go". A drugi syn? Drugi się obraził, bo ojciec wyprawił ucztę dla młodego. I co robi ojciec? "Wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu".

Przewspaniały miłosierny Bóg ciągle tęskni i wybiega naprzeciw tych z nas, którzy wyszliśmy z Jego domu nawet w przypadku, gdy "roztrwoniliśmy Jego majątek z nierządnicami".

Przewspaniały miłosierny Bóg wychodzi i tłumaczy również tym porządnym z nas, którzy "tyle lat mu służą i nigdy nie przekroczyliśmy Jego rozkazu". A jak się okazuje, pomimo teoretycznej bliskości Boga, faktycznie nic z Niego nie rozumiemy. Nie pojmujemy, że "wszystko Jego do nas należy."


Trochę czasem boję się postawy starszego syna, bo to w jakimś stopniu mój przypadek. Zauważmy, że wszystkie te przypowieści kończą się happy-endem. Jedynie nie wiemy, co stało się ze starszym synem. Nie wiemy czy zrozumiał.


Cała moja nadzieja w cierpliwości miłosiernego Boga, który wychodzi i tłumaczy. Gdy w końcu zrozumiem, to impreza będzie nie mniejsza niż w przypadku drachmy, owcy i młodszego brata.




Pozdrawiam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz