Strony

środa, 2 stycznia 2013

Dzień powszedni

Tak mi się dobrze świętowało w ostatnich dniach, że trochę trudno znaleźć się w rzeczywistości dnia powszedniego.

Jeśli niebo polega na tym, że będzie to nieustające świętowanie, to jestem chyba coraz bardziej gotowy. :)

Nie chodzi mi o lenistwo. Miałem przecież święta dość intensywne: spotkania rodzinne i z przyjaciółmi, kościół, a pomiędzy prace domowe, basen z Jackiem, obróbka zdjęć z mijającego roku.

W ogóle lenistwo nie jest czymś ciekawym: czas się wtedy wlecze, a potem doskwiera kac, że tenże czas się bezpowrotnie zmarnowało, gdy na świecie jest tyle interesujących spraw.

Nie znaczy to, że człowiek powinien ciągle być aktywny. Odpoczywać też trzeba umieć: trochę się wyciszyć, posłuchać muzyki, zobaczyć dobry film, poleżeć z żoną, pójść na spacer, zająć się swoim hobby, poczytać, może coś napisać, jeśli ktoś lubi, zastanowić się nad jakąś myślą czy zdarzeniem.

Wrócił jednak dzień powszedni. Rano trzeba było, jak zwykle Jacka zawieźć do babci, Elę do szkoły i samemu pojechać do pracy na długie 8 godzin, które szczególnie, gdy robota jest żmudna i mało spektakularna, jakoś się dodatkowo wydłużają.

Trzeba się zmobilizować, uzbroić w cierpliwość, czasem nawet zacisnąć zęby i radzić sobie z rzeczywistością.

W nagrodę, za jakiś czas, znów będą święta.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz