Strony

środa, 26 września 2012

Nadzór autorski

Właściwie od czasów średniowiecza, gdy budowniczy zaprojektował katedrę, jakiś gmach, pałac czy most, naturalnym było, że nadzorował on również jego realizację podczas budowy.

Do dzisiaj w polskim Prawie Budowlanym istnieje art. 20, który mówi między innymi, iż:

 "Do podstawowych obowiązków projektanta należy: (...) sprawowanie nadzoru autorskiego (...) w zakresie:
  1. stwierdzania w toku wykonywania robót budowlanych zgodności realizacji z projektem,
  2.  uzgadniania możliwości wprowadzenia rozwiązań zamiennych w stosunku do przewidzianych w projekcie, zgłoszonych przez kierownika budowy lub inspektora nadzoru inwestorskiego".
Od zawsze było oczywiste, że nadzór autorski, jak nazwa wskazuje, realizuje autor projektu. Sam wielokrotnie od ponad 10 lat, odkąd mam uprawnienia projektowe, sprawowałem nadzór autorski podczas realizacji inwestycji, które wcześniej projektowałem.

Jakiś czas temu w naszym kraju pojawił się pierwszy precedens. Ktoś wymyślił, że na nadzór autorski trzeba przecież rozpisać publiczny przetarg. Wszyscy pukali się w głowę. Ktoś odwołał się do sądu. W sprawę zaangażowały się całe sztaby prawników i co ? 

W świetle obecnie obowiązującej wykładni prawa, nadzór autorski, nad projektem, który wykonałem, może sprawować zupełnie obcy projektant, który wygra przetarg.

Czy absurdalność polskiej biurokracji i paranoja stosowania prawa ma w naszym kraju jakiekolwiek granice? Chyba nie.


Powyższa sytuacja nie jest hipotetyczna. Właśnie kończy mi się umowa na nadzór autorski bardzo trudnego tematu, który według mojego projektu jest budowany. Miasto zamiast podpisać ze mną aneks i współpracę kontynuować, właśnie ogłosiło przetarg na "Pełnienie nadzoru autorskiego". W kryteriach nie ma mowy o tym, że wystartować może autor (lub współautorzy). Może każdy, kto ma uprawnienia do projektowania.


*****

Jakoś strasznie ostatnio narzekam. Pewnie dlatego, że absurdy naszej rzeczywistości dość mocno mi uwierają. Sorry!

Pozdrawiam

1 komentarz: