Strony

czwartek, 19 lipca 2012

Ostatni dzień w Vrbniku

Rano wstaliśmy dość późno - koło 9.00. Zjedliśmy śniadanie i przed południem pojechaliśmy na plażę. Tę najlepszą, z piaskiem.

Plaża w Risiku


Musi ona być sławna w okolicy, bo codziennie przybijały tam statki wycieczkowe i pasażerowie mieli z dwie godzinki przerwy na plażowanie.


Jak niemal codziennie, poopalaliśmy się, wymoczyliśmy nasze tyłki, pograliśmy w piłkę, trochę ponurkowaliśmy. Dziś widziałem nawet rybkę wielkości, która nadawałaby się na talerz.

Wlazłem też z aparatem na niewielką górkę przy plaży, na której zostały ruiny, jakiejś budowli - ciekawe co tu kiedyś było? Może kościółek z czasów, gdy na naszych terenach jeszcze wierzono w Światowida? To bardzo możliwe, bo w miejscowości obok znajduje się romańska kaplica z IX w.

Ruiny w Risiku


Po południu wróciliśmy do domu na obiad. Tu należą się słowa uznania i podzięki Eli, która nam wszystkim przez całe 2 tyg. świetnie gotowała.

Trzeba jednak już jechać do domu, żeby zminimalizować straty. Dziś po obiedzie Ela stłukła talerz, a dosłownie w tej chwili, gdy piszę, dodatkowo szklany kufel. :)

Następnie zaczęliśmy się pakować. Wydaje się, że teraz bagażu powinno być mniej. Część rzeczy po prostu żeśmy zjedli. Ponadto plażowe karimaty oraz jeden materac trzeba już było wyrzucić.

Zgodnie z tradycją, w ostatnim dniu, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie.

Nasza rodzinka w komplecie


Przed chwilą odbyliśmy też finałowy spacer uliczkami Vrbnika.

Vrbnik

Trzeba się powoli żegnać również z takimi widokami:





Myślę, że tegoroczne wakacje były bardzo udane. Świadczą chyba o tym dzisiejsze słowa mojej żony do mnie skierowane:
- Aleś ty sie sam w tym roku nachichroł. :)


Pozdrowienia jeszcze z Chorwacji !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz