Strony

sobota, 14 lipca 2012

Czarny Ogród

Korzystając z urlopu, przeczytałem do końca książkę Pani Małgorzaty Szejnert pt. "Czarny Ogród".



Książka - to dla mnie mało powiedziane. To dzieło, to opowieść, to historia, to kawał opisu mojej kultury, mojego miejsca na ziemi, pięknie przedstawiony fragment kochanego Śląska.

Autorka opisała ponad 100 lat życia Giszowca, Nikiszowca i okolic, na tle historii Śląska, ale z punktu widzenia żyjących tu rodzin przedstawionych w przekroju kilku pokoleń.

Nikiszowiec, gdy byłem tam w roku 2010

 A przecież mój dom, moja rodzina, moi przodkowie żyli raptem niecałe 20 km od tego miejsca. Czytając, wyobrażałem sobie moich dziadków, którzy przeżywali swoje życie w bardzo podobnych warunkach kulturowych i historycznych. Gdy byli miotani pomiędzy Polską a Niemcami, od wojny do wojny, od powstania do powstania, od nazizmu do komunizmu.

Czytając "Czarny Ogród" wiele razy się wzruszałem. Były momenty, że musiałem książkę na chwilę odłożyć.

Znam historię mojego regionu, choć amatorsko, bo do dziś nikt (albo prawie nikt) jej w szkołach nie uczy. Pani Szejnert pomogła mi moją wiedzę bardziej uporządkować.

Niesamowite w tej książce jest też to, że historia niejako wpływa w teraźniejszość. Ostatnim opisywanym rokiem jest ... 2006.

Tak, historia toczy się dalej, z tą tylko różnicą, że teraz również my mamy wpływ na jej losy. Niekoniecznie w znaczeniu międzynarodowym, ale z pewnością w kontekście naszych rodzin. A przecież autorka nawet nie wspomniała w książce o np. Konferencji Jałtańskiej, ale w szczegółach wiemy co działo się z rodzinami Badurów, Wróblów, Gawlików, Jungerów, Kasperczyków, Kilczanów, Lubowieckich, Niesporków i innych.

Jeśli czegoś po przeczytaniu tej książki żałuję, to pewnie tego, że nie zapytałem mojej prababci i dziadka (byłem wtedy dzieckiem) oraz babć o losy mojej rodziny. Byłyby pewnie równie tragiczne i piękne jednocześnie. Dziś zostały jedynie skrawki informacji:
  • o pradziadku, który był kowalem i tragicznie zginął podczas I wojny światowej
  • o dziadku, który przed wojną był harcmistrzem, a umarł krótko po wojnie, zostawiając babcię z dwójką małych dzieci
  • o wujku, który był w obsłudze naziemnej Dywizjonu 303 w Anglii
  • o jego bracie, który po wojnie wrócił z Francji i o wielu innych.

Chciałbym podobną historię napisać o rodzinie Cichoniów, Nowaków, Sąsałów, Niemców, Kozyrów, Hetmańczyków ...
Tylko skąd czerpać dzisiaj informacje?

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz