Strony

niedziela, 24 czerwca 2012

Wakacje w Kościele


Dziś, gdy słońce świeci coraz mocniej, dzieci podsumowują rok szkolny, myślimy o kolejnych wakacjach, które właśnie się zaczynają. Po trudach pracy, należy się chwila odpoczynku, wyjazdu, pobycia z rodziną.

Jedni pojadą nad morze lub w góry. Cześć wczasowiczów będzie podróżowała po Polsce, inni wybiorą się na zagraniczne eskapady.

Trzeba też pamiętać o tych, którzy z różnych powodów muszą pozostać w domu.
Każdy z nas jednak od czasu do czasu bywa poza domem i to nie tylko podczas wakacji.

Mnie również zdarza się jeździć w różne miejsca, czasem służbowo, czasem prywatnie. Bywa i tak, że jestem w podróży w niedzielę lub święto. Pamiętam zawsze o Eucharystii. Lubię również zajrzeć do kościoła w miejscowości, w której właśnie przebywam, także w tygodniu, jeśli jest taka okazja. Pewnie też dlatego, że mam wtedy okazję podziwiać piękne zabytki, architekturę, wystrój, obrazy, rzeźby. Mogę wtedy zrobić kilka zdjęć, by oglądane piękno zostało w mojej pamięci (i pamięci komputera) na dłużej.

Lublin


Zauważyłem, że niezależnie od tego, gdzie jestem, czy jest to Pomorze czy Podhale, Kartuzy na Kaszubach czy Lublin na wschodzie Polski, zawsze w kościele czuję się w jakiś sposób "u siebie". Owszem, czasem podczas liturgii mylę melodię, bo w różnych miejscach śpiewa się inaczej lub w ogóle lokalnych pieśni nie znam. Czasem chciałbym, by śpiewano szybciej, rytmiczniej tak, jak jestem przyzwyczajony u nas, na Śląsku. W innym miejscu jest trochę jakby smutniej, bo Msza nawet niedzielna prawie cała recytowana. 
 
 
Sandomierz
Soblówka





Ale właściwie lubię wsłuchiwać się w takie różnice i znajdować perełki w postaci np. świetnego kazania wygłoszonego przez księdza, którego pewnie już nigdy w życiu nie spotkam albo w usłyszaną po raz pierwszy (i może ostatni) melodię nieznanej mi pieśni.










W moim dotychczasowym życiu uczestniczyłem też ileś razy w Eucharystii w różnych częściach Europy. 

Zadar - Chorwacja
Wtedy oczywiście głównym problemem jest bariera językowa. Pewnie, że na Słowacji czy w Czechach, a nawet w Chorwacji wiele da się zrozumieć. Nie znam natomiast niemieckiego, więc już na przykład w Austrii, mógłbym powiedzieć, że czuję się "jak na tureckim kazaniu". 


Choć nawet wtedy w kościele mam przeświadczenie, że dalej jestem "u siebie", bo układ Mszy Świętej jest przecież taki sam. 


Praga - Czechy



Wiem, że czytania mszalne są w tym dniu identyczne, co czytane w różnych językach we wszystkich kościołach na świecie. Zdaję sobie sprawę, że podczas Przeistoczenia słowa wypowiadane przez kapłana, w jakimkolwiek narzeczu, mają tę samą moc. Przekazując sobie wzajemnie znak pokoju, cieszę się, że ludzie wokół mnie, skądkolwiek pochodzą, tworzą święty, powszechny i apostolski Kościół. Chrystus, którego w komunii przyjmuję do serca, jest ten sam, co u nas na Halembie, niezależnie od tego ile kilometrów od domu jestem oddalony.






Życzę wszystkim Szanownym Czytelnikom, by tegoroczne wakacje były udane. Życzę byśmy w kościołach Polski i świata współtworzyli Kościół Chrystusowy i w tym Kościele czuli się zawsze "u siebie", jak w domu.

Pozdrawiam

P.S. Tekst opublikowany w gazetce parafialnej "Boże Narodzenie"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz