niedziela, 31 stycznia 2016

Hymn o miłości

W dniu, gdy dziękujemy Bogu za nasze małżeństwo, mszalne czytanie mówi wszystko:


Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku,
 nie unosi się pychą;
 nie dopuszcza się bezwstydu,
 nie szuka swego,
 nie unosi się gniewem,
 nie pamięta złego,
 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
 lecz współweseli się z prawdą.
 Wszystko znosi,
 wszystkiemu wierzy,
 we wszystkim pokłada nadzieję,
 wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje ...

23 lata temu


No, to uczymy się dalej takiej miłości.


Pozdrawiam




sobota, 30 stycznia 2016

23 lata bez i z żoną

23 lata byłem kawalerem.

To były piękne czasy. Byłem młody, pełen nadziei, radości i raczej szczęśliwy,


Dziś jest ten dzień, w którym mogę powiedzieć:

23 lata jestem żonaty.

To były piękne lata. Byłem i dalej jestem młody (choć już nie tak nieprzyzwoicie młody, jak w czasach kawalerskich). Dalej jestem też pełen nadziei o tyle bogatszej, że wiele moich wcześniejszych marzeń i planów udało się zrealizować. Radości, w tym te małżeńskie, nauczyłem się smakować i bardziej je doceniać.

Dzięki mojej żonie jestem szczęśliwy.

Elu, bardzo Ci dziękuję!

Róże z wdzięczności



Pozdrawiam

P.S. Jeśli ktoś może i chce z nami podziękować Bogu, to zapraszamy jutro na 9.30 do kościoła Bożego Narodzenia na Halembie.



czwartek, 28 stycznia 2016

Excentrycy

Chyba w ostatnich latach większość filmów, które oglądam w kinie, ma miejsce podczas moich delegacji. Po całym dniu pracy jakoś trzeba wieczór zagospodarować.

Wczoraj byłem na Excentrykach.



Ubawiłem się setnie. Maciej Stuhr grał rewelacyjnie. Sonia Bohosiewicz również. Pozostali aktorzy nie gorzej.

Historia (nie będę jej opowiadał) trochę odrealniona. Bohaterowie fikcyjni. Niby czas akcji określony, ale zaprzeczający ówczesnej rzeczywistości.

Jeśli ktoś lubi klasyczne standardy jazzowe w tonacji swing, to na tym filmie przeżyje ucztę dla ucha. Muzyka pierwszej klasy!

Momentami miałem wrażenie, jakby to był jeden z filmów Woodiego Allena. I to któryś z tych lepszych.


Polecam!


Pozdrawiam

P.S. Jeszcze nie mogę nie wspomnieć o Annie Dymnej - normalnie rola życia :)


środa, 27 stycznia 2016

Islam news

Wczoraj w Kościele Katolickim był obchodzony Dzień Islamu.

Nie znam chyba żadnego muzułmanina osobiście. Nawet Arab z poniższego zdjęcia mógł być wyznawcą Allaha, ale równie dobrze mógł być chrześcijaninem.

Arab w Jerozolimie

Jest prawdą, że dziś w zachodnim świecie islamu się boimy. Po 11 września, kolejnych zamachach w różnych częściach świata, z tymi ostatnimi z Paryża włącznie, po utworzeniu się tzw. Państwa Islamskiego, w trakcie trwania wielu wojen, które niektórzy chcą nazywać dżihadem oraz w obliczu masowych migracji, te obawy nie są przesadzone.

Jestem jednak pewien, że nie każdy muzułmanin jest terrorystą. Nie każdy wyznawca Allaha chce nawracać lub zabijać innowierców. 

Jak i w naszych religiach, tam również są różne odłamy od bardzo radykalnych do tych szerzących pokój. Jednak przede wszystkim jestem przekonany, że wśród muzułmanów są ludzie, którzy swoje życie kierują w stronę nienawiści, ale są też ludzie, którzy ze swojej wiary czerpią siłę do kochania Boga, którego nazywają Allahem i do kochania ludzi - również tych obcych, innych, inaczej wierzących.


To jest oczywiście "przypadek", ale kilka dni temu śledziłem na facebooku historię Mandeli - dobrego muzułmanina, który, jak pisze Szymon Hołownia, każdego dnia modli się do "miłosiernego Boga", a któremu kilka dni temu zmarła siostra i generalnie sytuację ma ten człowiek katastrofalną. Część tej historii można przeczytać tu: KLIK.

To jest oczywiście też "przypadek", że właśnie wczoraj w Dniu Islamu do Mandeli trafiła pomoc z Watykanu.
Warte podkreślenia, że muzułmanin mówi o swoim Bogu, iż jest miłosierny. A jednocześnie katolicki Papież mu pomaga w imię tegoż samego Miłosierdzia.


Piękny news o Islamie!


Pozdrawiam



wtorek, 26 stycznia 2016

Uwaga! Promocja!

Jak to mi się dość często przydarza, jestem w delegacji, tym razem cały tydzień.

Okazało się, że w hostelu, gdzie nocuję nie ma szklanki i łyżeczki, by sobie wieczorem zrobić herbatę. (Czajnik jest).

W tej sytuacji udałem się do sklepu, by kupić jakikolwiek, najlepiej najtańszy kubek. No i znalazłem na półce z promocjami, wyprzedażami czy czym tam jeszcze najtańsze naczynie w SUPER CENIE.

Super Cena

Wróciłem do pokoju i gdy zerwałem z kubka naklejkę z super ceną, pod nią ukazała się ZWYKŁA CENA. Taka normalna, bez promocji, bez wyprzedaży, zwykła, normalna, regularna cena.

Zwykła cena

Oczywiście przy tych niecałych 10 zł nie ma to znaczenia.


Kto chętny na zakup wielkiego telewizora 65 cali, super zestawu kina domowego lub samochodu w SUPER CENIE?


Pozdrawiam




poniedziałek, 25 stycznia 2016

Dziennikarstwo

Podobno wczoraj był Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu.



Dziennikarzem się nie czuję. Jedynie to tu skromnie prowadzę swojego bloga. Jeśli czytacie, to się po prostu cieszę.

Chcąc nie chcąc przyglądam się pracy dziennikarzy - tych prawdziwych, zawodowych. Zawodowych, bo wyuczyli się zawodu dziennikarza na studiach. Zawodowych, bo żyją z pracy w gazetach, w radiu, w telewizji lub w internecie.

Cieszę się, gdy dziennikarze starają się pokazywać rzeczywistość taką, jaka jest. Lubię, gdy tłumaczą nam - widzom, słuchaczom trudne kwestie, skomplikowane zależności, odkrywają mechanizmy działania. Zachwycam się, gdy dziennikarze potrafią zauroczyć nas światem, pokazać wspaniałego człowieka, porwać obrazem, dźwiękiem, głosem. Wzruszam się, gdy pokazują emocje.
Dobrze, że są jeszcze prawdziwi dziennikarze - wirtuozi swojego rzemiosła, a właściwie artyści.


Wszyscy mamy jednak świadomość, że są też dziennikarze, którzy niestety, jakby to delikatnie ująć, nie pociągają swoją pracą. Mamy tu chyba do czynienia z dwoma schematami.

Pierwszy to zarobek za wszelką cenę. Nawet jako zwykły bloger wiem, jak to działa. Treść, myśl, sens - nie ma znaczenia. Ważny jest krzykliwy tytuł, roznegliżowane zdjęcie, wyssana z palca plotka. Wtedy zwiększa się nakład, mamy więcej kliknięć, rośnie oglądalność i można kiesę nabijać. Pewnie przede wszystkim o to chodzi wydawcom i tak sterują swoimi dziennikarzami, by zwiększać zysk.

Druga kwestia to wielka, ale i ta mniejsza polityka. Z nią, jak ostatnio się przekonujemy, ale nie tylko ostatnio, wiąże się kwestia po prostu angażu danego dziennikarza. Wczoraj pracował, ale głównie chwalił poprzedni rząd, więc dziś już nie pracuje, bo rząd jest nowy. Ci zaś którzy dopiero co zaczęli pracę, nie odważą się na krytykę władzy, bo wiedzą, że kolejna pensja może być powiązana z wypowiedzeniem. Nie trzeba jednak patrzeć na to zjawisko jedynie z ogólnopolskiej perspektywy. Właściwie w każdym mieście jest wydawana gazeta lokalna. Czy ktoś widział tam krytykę burmistrza czy prezydenta? Nie. Bo jak krytykować własnego pracodawcę?

A przecież dziennikarz polityczny czy gospodarczy winien patrzeć władzy na ręce. Powinien zadawać rządzącym niewygodne pytania. Powinien być raczej po stronie ludzi niż po stronie władców.


Mam świadomość, że dziennikarze mają swoje poglądy polityczne. Wydaje mi się jednak, że rzetelna praca dziennikarska polega również na tym, by w kontaktach z politykami się nią nie afiszować. Lubię gdy dziennikarz jest rzetelny, konsekwentny, życzliwy dla swojego rozmówcy, ale konkretnie zadający pytania w imieniu swoich słuchaczy czy oglądających. Jego preferencje polityczne mnie nie interesują.

Oby tacy dziennikarze przetrwali! Czy jeszcze tacy są?


Pozdrawiam



niedziela, 24 stycznia 2016

Kolęda, że hej !!!

Nasza parafia zdecydowanie się w okresie poświątecznym ukulturalnia.

Adriana Pontusa znamy wszyscy z jak najlepszej strony, gdy wraz ze scholą uświetniają niedzielną liturgię.

Adrian Pontus

Dziś wystąpili w rozszerzonym składzie, jako "In Te Domine".

In Te Domine

Właściwie do pięknego śpiewu jesteśmy przyzwyczajeni, lecz dzisiaj dodatkowo pojawił się kwartet smyczkowy "Apotheosis".

Apotheosis

Trzeba przyznać, że Pan Bóg bywa niesamowicie hojny w swoich darach: młode, piękne, ze wspaniałymi uśmiechami na twarzy, a na dodatek obdarzone doskonałym talentem muzycznym.

Solistka





Aranżacje kolęd na kwartet smyczkowy i solistkę były rewelacyjne. 











Zresztą i chór, i pozostałe głosy wszyscy świetnie się spisali.

























Mam świadomość, że zdjęciami nie da się pokazać muzyki.

Może więc to amatorskie nagranie pozwoli choć trochę oddać piękno niedzielnego wieczoru, który mieliśmy okazję przeżyć w naszym kościele pod wezwaniem Bożego Narodzenia:



Wykonawcom gratulacje i wielkie dzięki!


Pozdrawiam



Przez przypadek

Z dzisiejszej Ewangelii:

Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei ...


Galilea na drugim brzegu

W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę natrafił na miejsce, gdzie było napisane: 
„Duch Pański spoczywa na Mnie, 
ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, 
abym ubogim niósł dobrą nowinę, 
więźniom głosił wolność, 
a niewidomym przejrzenie; 
abym uciśnionych odsyłał wolnych, 
abym obwoływał rok łaski od Pana”.

Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”.


Przez "przypadek" natrafił na miejsce w księdze, które idealnie pasowało do sytuacji, które idealnie wypełniało proroctwo Izajasza.


Lubię dostrzegać takie "przypadki" w swoim życiu.


Chyba między innymi na tym polega życie wiary, że człowiek, jak Pan Jezus, wie, że nie ma przypadków, że to, co się dzieje jest w rękach Boga - dobrego Ojca.



Pozdrawiam





sobota, 23 stycznia 2016

Bezradność darczyńcy

W internetach i nie tylko co rusz docierają do mnie kolejne prośby o pomoc.

Szczególnie w początkach roku, gdy decydujemy na jaki cel można przeznaczyć 1% podatku. 



Tych którzy liczą na nas, liczą na mnie są setki i tysiące: chore dziecko, umierająca córka, cierpiący młody człowiek, oczekujący na poważną i drogą operację serca synek, głodne dzieci gdzieś w Afryce, hospicjum tuż obok. Część z tych próśb, czasem błagań pochodzi gdzieś z daleka, od zupełnie obcych ludzi, ale są tu też krewni, przyjaciele, znajomi, trudne historie, które znam z pierwszej ręki.

Czuję się bezradny.

Nie jestem w stanie pomóc wszystkim. Gdybym reagował na każdą prośbę, zrujnowałbym własną rodzinę. Jednocześnie mam świadomość, że to nie jest tak, że gdy tylko uzbiera się wymagana kwota, leczenie, operacja, kosztowne lekarstwa na pewno pomogą. Ci, którzy są najbogatsi na świecie, mają dostęp do najlepszych klinik, specjalistów i terapii też cierpią, chorują i umierają.


Jednak to, że nie wszystkim da się pomóc, że ciągle będzie mnie zalewała fala potrzebujących, nie może mnie przytłaczać. Jeśli każdy z nas choć trochę zareaguje, z setek i tysięcy ludzi dobrej woli powstanie przeciwna fala zwykłej ludzkiej życzliwości, która choć nie zlikwiduje cierpienia sprawi, że niektórzy poczują się mniej samotni.


Pozdrawiam


czwartek, 21 stycznia 2016

Babcia Lusia

Moja Babcia Lusia już nie żyje, ale i tak dożyła 97 lat.

Babcia Lusia w roku 2004 miała 94 lata

Co tu dużo pisać. Moja babcia była przewspaniała. Miała niesamowity dar jednoczenia całej rodziny wokół siebie.

Jestem pewien, że jest w niebie i cieszy się szczęściem wiecznym. Wstawia się też za nami u dobrego Boga.


Pozdrawiam


środa, 20 stycznia 2016

Polityka a wiara

Często na tym blogu poruszam kwestie związane z wiarą. Nieobce są mi też komentarze polityczne. Może trzeba przedstawić parę spostrzeżeń dotyczących wartości chrześcijańskich w świecie polityki.

Krzyż przed Pałacem Prezydenckim

Temat - rzeka i trudno, go tu w krótkim poście wyczerpująco omówić. Zatem tylko kilka myśli:

  • Polityk, jak każdy inny człowiek, ma prawo wyznawania, w tym publicznie, swojej wiary. Wolność religijna jest jednym z podstawowych praw człowieka.
  • Instrumentalne traktowanie wiary, symboli religijnych czy Kościoła przez polityków w celach poprawienia swojego wizerunku lub jakichkolwiek innych jest obrzydliwe i wprost sprzeczne z II przykazaniem.
  • Partia polityczna ma pełne prawo korzystania z bogactwa nauki społecznej Kościoła. W szczególności zwróciłbym tu uwagę na, tak bardzo dziś przemilczaną, zasadę pomocniczości państwa względem obywateli. (Chodzi o to, by państwo nie wtrącało się w sprawy, z którymi obywatele sami sobie radzą, gdy im państwo nie przeszkadza.) 
  • Popieranie przez Kościół konkretnej formacji politycznej nie służy ani państwu ani tym bardziej Kościołowi.
  • Światopoglądowe deklaracje polityków są dla mnie drugorzędne w odniesieniu do rzeczywistych czynów. Może to niesprawiedliwe, ale w stosunku do tych, którzy wymachują sztandarami "Bóg, Honor, Ojczyzna" jestem bardziej krytyczny niż do tych, którzy bez manifestacji sumiennie wypełniają swoje codzienne obowiązki.
  • Podstawowy kodeks moralny chrześcijanina - dziesięć przykazań jest obowiązujący również, a może przede wszystkim, dla polityków. Cel nigdy nie uświęca środków. W imię jakichkolwiek idei politycznych nie można:
    • zabijać (np. aborcja, eutanazja), 
    • kraść (w tym zawłaszczanie prywatnego majątku przez państwo oraz nadmierny fiskalizm, że o korupcji i czerpaniu nieuprawnionych korzyści przez polityków nie wspomnę), 
    • kłamać (tu mieści się również oczernianie przeciwników politycznych, populizm oraz przestrzeganie obowiązującego prawa).

Generalnie ciągle chcę wierzyć, że chadecki, katolicki, chrześcijański polityk to ten, któremu przyświeca idea służby dla społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem mądrej pomocy tym najsłabszym.
Acz wiara w polityków jest u mnie coraz słabsza.



Pozdrawiam


wtorek, 19 stycznia 2016

Wstyd w PE

Nie oglądam debaty w Parlamencie Europejskim.



Gdy się zaczęła, wracałem z pracy. Ktoś musi pracować i płacić podatki na polityków wszelkich opcji i wszystkich szczebli.

Potem trzeba było podejść do rodziców, by im pomóc przed jutrzejszą wymianą instalacji gazowej w mieszkaniu.

A teraz nawet mi się nie chce czytać relacji czy komentarzy.


Jest mi po prostu wstyd, że w ogóle do tej debaty w Parlamencie Europejskim doszło. 

Czy naprawdę musieliśmy się aż tak tu w Polsce poróżnić, że trzeba teraz własne brudy prać na arenie międzynarodowej?

Zaprzepaściliśmy poniższy symbol:





Pozdrawiam


P.S. I proszę mi nie tłumaczyć: "to nie my, to oni". Dziecinada.


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Piękni - młodsi i starsi

Wrócę jeszcze na chwilę do wczorajszego koncertu.

Podobało mi się to, iż p. Marian Makula potrafi zgromadzić wokół siebie dzieci, młodzież, ludzi w kwiecie wieku i sił, a także tych, którzy mogą o sobie powiedzieć, że dożyli już jesieni swego życia.


Dzieci: Aniołki i Pastuszki


Młodzież: nie tylko Karolinki




















Dorośli: wersja dęta
Starsi: acz młodzi duchem




























































Tacy jacyś piękni oni wszyscy, nieprawdaż?

Muzyka sprawia, że ludzie pięknieją. A tym bardziej, gdy się ją tworzy dla Dzieciątka.


Pozdrawiam


niedziela, 17 stycznia 2016

Makula na Boże Narodzenie

Znocie Makule?

Marian Makula

Makula, to je moj somsiod. Czasym go widza, jak drałuje u mie po drodze na kole. A zresztom, co Wom byda łosprawioł. Sie wyguglejcie, fto to je Makula.

No toż Makula mioł dzisioj ze swojom ferajnom koncert u nos we kościele.

Koncert w kościele Bożego Narodzenia

Piyknie grali, łod bergmanow poczynajonc.

Górnicza orkiestra

Piyknie śpiywali i chórzysty i solisty:

Zespół Makuli

Ludziskow przijszło fol i misiezdo, że wszyjskim sie podobało:

"Przekażmy sobie znak pokoju"

Nasz farorzy tyż byli radzi:

Ks. Proboszcz

A wszyjsko, coby adorować Dzieciontko:

Dzieciątko

Elegancko sie nom tyn koncert udoł. Fto niy boł, niych żałuje.



Łostońcie z Bogiym



Wino

Dzisiejsza Ewangelia to "klasyka gatunku". Wszyscy znamy cud w Kanie Galilejskiej, gdy Jezus zamienił wodę w wino.

W wielu komentarzach, homiliach i kazaniach słyszymy dziś o symbolice tej perykopy - i słusznie.

Ale gdyby tak zostać przy dosłowności tego wydarzenia i spojrzeć na nie wprost.


W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. 

Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.

Jezus, Jego Matka i uczniowie uczestniczyli w weselu. Po prostu. Przyszli się cieszyć, przyszli się bawić, przyszli tańczyć, śpiewać, jeść i pić - pić wino.

Drobna dygresja: od dziecka mi mówiono, często w kościele, że alkohol to coś złego. Pamiętam nawet długie wywody któregoś z księży, który tłumaczył - tłumaczył Jezusa (!), że tam w Palestynie, w tamtych czasach to oni musieli pić wino, bo woda była niezdrowa. I pewnie sporo w tym racji - jestem inżynierem od wody i faktycznie woda bez dzisiejszych możliwości uzdatnienia, szczególnie w tamtych warunkach klimatycznych szybko się psuje.

Wróćmy jednak do wina.

Winnica gdzieś na Chorwacji

Tak, Pan Jezus, Maryja i - w co łatwiej uwierzyć - uczniowie pili wino. By się cieszyć i radować weselem.

Gdy wina brakło, pierwsza zorientowała się Maryja. I poszła z tym drobiazgiem do Jezusa. 

Jak mogła? Przecież trzeba było poprosić Jezusa, by w ramach prezentu dla młodej pary zrobił cud, że będą się kochać do końca życia. Albo, że będą zdrowi. Albo, że będą mieć dużo dobrych dzieci. Albo ... co tam się jeszcze normalnie z okazji ślubu życzy?

A Maryja poprosiła o cud wina, żeby goście mogli się dalej dobrze bawić. No i Jezus - Syn Boży tę drobnostkę spełnił. Później cuda już były bardziej poważne: uzdrowienia, rozmnożenie chleba, by ludzie nie byli głodni, uratowanie życia uczniów na morzu podczas sztormu. A ten pierwszy cud taki - mówiąc wprost i dosłownie - cud dla zabawy.


Może to trzeba z dzisiejszej Ewangelii własnie zapamiętać. 

By zapraszać Jezusa w każdy wymiar swojego życia, nie tylko w te sprawy "pobożne" i ważne. Bóg chce być z nami i nas obdarzać również w sprawach błahych, codziennych i w tych radosnych. Tu również jest Dawcą i to jak hojnym. Obdarza dobrym winem i to nalanym, aż po brzegi.


Pozdrawiam  


sobota, 16 stycznia 2016

Moja choinka jak Polska

Polska w rzeczywistości wygląda tak:



Ładnie nam urosła. Jest wysoka, gęsta, zdrowa. Może nie idealna, ale możemy ją z dumą pokazywać. Chwalimy się nią sąsiadom, krewnym i znajomym. Niezmiernie cieszy ona też nas samych.
Piękna ta nasza Polska.

Po latach władzy PO Polska wygląda tak:


Takie czasy, że trzeba zawiesić świecidełka, ozdoby, lampki. Propaganda, PR, mainstreamowe media ciągle chwalą, jaka ta nasza Polska przecudowna. Pod łańcuchami i bombkami nawet nikt nie zauważy, że gdzieniegdzie sypią się igły i generalnie gałązki są coraz bardziej obwisłe.


Boję się, że po krótkim czasie rządów PiS Polska będzie wyglądała tak:




Pozdrawiam



Jaka Polska w Europie i świecie?

Polska w wersji styczeń 2016:

Sprawy międzynarodowe



Tylko my mamy rację. 

Reszta Europy i świata ciągle robi nam krzywdę: korporacje, banki, masoni, lewacy, Komisja Europejska, jakaś tam prywatna agencja ratingowa. Wszyscy są źli. 

A my dzierżymy w ręku wszelkie ogólnoludzkie wartości. Nareszcie wstajemy z kolan i albo reszta świata się do nas dostosuje albo ...

No właśnie jaka jest alternatywa? 



Pozdrawiam


czwartek, 14 stycznia 2016

Moje stosunki polsko-niemieckie

Listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, który jest dziś uważany za kamień milowy w powojennym pojednaniu naszych narodów z roku 1965 pamiętać nie mogę, bo urodziłem się 4 lata później.

Jako dzieci często bawiliśmy się w wojnę. Oczywiście na śląskim podwórku wszyscy chcieli być Gustlikiem. Było wtedy też oczywistym, że Niemiec to wróg i trzeba faszystów lać.

Z drugiej strony w latach 70 i potem w 80 RFN (u nos sie godało te Richtich Fajne Niymcy) były wyidealizowanym rajem na ziemi. Ktoś tam uciekł - jak kolega z klasy przed maturą. Ktoś miał wujka, który na święta przysyłał grołs paket z maszketami - myśmy dostali paczkę tylko raz (ujek Erich citnął za niyskoro i boł doś dalekim ujkym).

Gdy przyszedł roku 1989 cieszyłem się zmianami w Polsce. A potem upadkiem Muru Berlińskiego i zjednoczeniem Niemiec. Zawsze, do dziś byłem i jestem dumny, że te zmiany zaczęły się u nas w Polsce.

Pierwszy raz stanąłem na niemieckiej ziemi w roku 1993, gdy wraz z naszym Profesorem byliśmy na wakacyjnej praktyce studenckiej. To było coś! Pierwszy raz na zachodzie, który jeszcze wtedy był niewyobrażalnie odmienny od naszej rzeczywistości.

Katedra w Kolonii 1993

Kilka lat później tzw. Zachód stał się czymś normalnym. A i u nas coraz bardziej czuliśmy się Europejczykami. W końcu w roku 2004 staliśmy się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej na tych samych prawach, co nasz zachodni sąsiad. Z jednej strony przez lata uczyliśmy się zachodniej normalności i próbowaliśmy z siebie wyrzucić homo sovieticus. Z drugiej strony z czasem okazało się, że w Niemczech też mają swoje problemy i wcale nie jest tak idealnie, jak się kiedyś wydawało.

Minęło kolejnych kilka lat. Na świecie, w tym w Europie pojawiły się nowe problemy: terroryzm, migracje i wiele, wiele innych.


Nie spodziewałem się, że dziś 71 lat po II wojnie światowej ktoś będzie podnosił tamte mroczne argumenty. Jest mi wstyd.


Pozdrawiam



środa, 13 stycznia 2016

Dziś chwalę

Ostatnio trochę narzekałem, to dziś będę chwalił. 



Po pierwsze cieszę się, że żyję. Nie zawsze jest łatwo, ale mam dobre życie. Czasem było biednawo, ale zawsze podstawowe potrzeby były zaspokojone. Pamiętam okresy, gdy chleb z dżemem na kolację musiał wystarczyć, ale nie pamiętam głodu. Czasem nosiłem ubrania po kimś, ale zawsze coś tam do ubrania miałem. (Gorzej miał mój młodszy brat, bo zawsze ciuchy miał po mnie). Mieszkania bywały dość ciasne, ale nigdy mi na nos nie kapało i marznąć nie musialem.

Od przedszkola do zakończenia studiów miałem szansę się uczyć. Chyba tej szansy nie zmarnowałem.

Od 22 lat pracuję zawodowo. Raz mnie z pracy wyrzucili, ale nigdy nie byłem bezrobotny.

W tym miesiącu będziemy obchodzić 23. rocznicę ślubu i ciągle jestem z moją żoną szczęśliwy (mam nadzieję, że ona ze mną też). Spłodziłem syna (a nawet dwóch). Posadziłem drzewo. Wybudowałem dom (i co z tego, że do emerytury będę spłacał frankowy kredyt).

Mieszkam w Europie i szczycę się jej judeochrześcijańskimi korzeniami, jej historią i kulturą zaczynającą się gdzieś w starożytnej Grecji. 

Jestem Polakiem. Mam zaszczyt być rodakiem św. Jana Pawła II i wielu innych wspaniałych ludzi.

Kocham mój Śląsk. Przaja tyj Ziymi i jes żech fest rod, że tukej żech sie urodzioł jo i moje przodki.

Dobrze mi się żyje w Rudzie Śląskiej na Halembie.


Mogę śmiało, choćby tu na blogu, wygłaszać swoje poglądy. Żyję w demokratycznym kraju. Mogę głosować w wyborach na dowolną partię. Mam prawo być krytyczny w stosunku do naszych reprezentantów, do naszych władz. Jednocześnie cieszę się, że wielu naszych polityków, urzędników oraz wszelkiego rodzaju fachowców ciężko pracuje, byśmy żyli w dobrych warunkach.


Bardzo ważne jest dla mnie, że swoją wiarę mogę wyznawać bez przeszkód. Nikt mnie za nią nie szykanuje. Nikt mi nie dokucza, ani mnie nie wyśmiewa.


Nie jestem tu przez przypadek. 


Bóg mnie wymyślił: mnie i moje życie. Bogu niech będą dzięki!  



Pozdrawiam


wtorek, 12 stycznia 2016

KZK GOP a lotnisko w Radomiu

Przepraszam, czasem tu marudzę na kiepski poziom usług transportu publicznego w naszej aglomeracji. Ale nie umiem przemilczeć pewnych kwestii.

Dziś znowu wyczytałem, że mamy w KZK GOP kolejny epokowy sukces. Śląska Karta Usług Publicznych ŚKUP, którą nasz przewoźnik mozolnie wdraża, trafiła już do ok. 20 tys. pasażerów. Jeśli dobrze liczę to osiągnęliśmy poziom 1% mieszkańców aglomeracji. Brawo! Trzeba przypomnieć, że zgodnie z umową karta miała działać od wiosny 2013, a faktycznie się pojawiła w końcówce 2015.

Po ostatniej odpowiedzi na moją interwencję KLIK i spotkaniu mojego ulubionego autobusu, posłałem ostatnio zapytanie:
W nawiązaniu do mojej skargi i Państwa odpowiedzi z dnia 23.12.2015 (PK7243.2350.15.AA) bardzo proszę o informację, co PKM Katowice Państwu odpowiedziało oraz czy został przeprowadzony i jakie są wyniki przeglądu taboru do którego Państwo zobowiązaliście kierownictwo firmy przewozowej.

Poza tym proszę o przesłanie kopii dokumentu potwierdzającego aktualne badania techniczne przedmiotowego wozu.

Czekam na odpowiedź. A autobus pewnie jak jeździł, tak jeździ.

Aha, jeszcze wczoraj wyczytałem, że firma, która na zlecenie KZK GOP nas wozi, jeśli zostanie stwierdzona niesprawność wozu, jest zobowiązana zapłacić karę w wysokości ... 160 zł. KLIK



W naszym kraju jest chyba tylko jedna gorsza sytuacja w szeroko pojętej komunikacji. Sławne lotnisko w Radomiu, które owszem powstało za grube setki milionów publicznych pieniędzy, teraz działa za kolejne miliony i byłoby wszystko ok. gdyby nie drobny fakt: samoloty tam nie startują i nie lądują. Ktoś zdziwiony? Ja w każdym bądź razie nie. Bo widzę z mapy, że raptem 100 km na północ znajduje się Port Lotniczy im. Chopina w Warszawie. 

Ktoś marnujący w ten sposób publiczne pieniądze za to beknie? Nie. Właśnie jest pomysł, by lotnisko rozbudować KLIK i utopić kolejne 100 mln.



Pozdrawiam




poniedziałek, 11 stycznia 2016

Feliz Navidad

Wczoraj formalnie zakończył się okres Bożego Narodzenia. U nas jednak zwyczajowo kolędy śpiewa się aż do Gromnicznej.

Tegoroczne świętowanie poza aspektami duchowymi, rodzinnymi, towarzyskimi, kulinarnymi, itd. przeżywaliśmy w znacznym stopniu razem z poniższą bożonarodzeniową piosenką.

UWAGA: Odsłuchiwać na własną odpowiedzialność!



Ktoś wrzucił na fb przed świętami i już zostało.

Miałem w tym roku trochę okazji pośpiewać kolędy: w kościele, na Betlejem w Spodku, z Grupą Poniedziałek, ale zdecydowanie najczęściej u nas w domu byłem szóstym członkiem zespołu Walk off the Earth.

A Zorrok to jest mój nowy idol.


Pozdrawiam



niedziela, 10 stycznia 2016

Jordan

Dziś w Święto Chrztu Pana Jezusa przypominam sobie, gdy w zeszłym roku miałem okazję na chwilę zatrzymać się nad rzeką Jordan.

Rzeka Jordan


To tu, być może kilka kilometrów w dół rzeki, miała miejsce scena z dzisiejszej Ewangelii.


Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. 
A gdy się modlił, otworzyło się niebo 
i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, 
a z nieba odezwał się głos: 
„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.


W sumie niezbyt wielka to rzeka, szerokości mniej więcej naszej Kłodnicy, nad którą się wychowałem. Daleko Jordanowi do naszej Odry, Wisły czy Warty. Że nie wspomnę Nilu czy Eufratu.

Jordan - niewielka rzeka

A jednak właśnie w tym miejscu zaczęła się wspaniała przygoda wiary. 

„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. 




Pozdrawiam



sobota, 9 stycznia 2016

Bóg jest sędzią sprawiedliwym

Dziś - i słusznie - w Kościele większy nacisk kładzie się na Boże miłosierdzie niż Jego sprawiedliwość. Rozpoczął ten proces św. Jan Paweł II ogłaszając siostrę Faustynę błogosławioną i świętą i potwierdzając w bardzo wyrazisty sposób prawdę o tym wielkim Bożym przymiocie. Kontynuowali te akcenty jego następcy: Benedykt XVI i Franciszek, który właśnie rozpoczął obchody Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia.

Powyższe nie oznacza, że Pan Bóg przestał już być sprawiedliwy. Jemu się sprawiedliwość z miłosierdziem nie kłóci. 

Nam natomiast często trudno pogodzić te dwie kwestie.

Sam mam z tym pewien problem. Nie z samą sprawiedliwością, raczej z jej takim prostym, ludzkim rozumieniem. Między innymi wynika on nawet z formułek katechizmowych, gdzie w podstawowych prawdach wiary czytamy:

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło każe.

Nie chcę podważać nauczania Kościoła, ale muszę się przyznać, że jakoś mi to nie brzmi.


Okazuje się, że nie jestem odosobniony w takich uczuciach. Właśnie przeczytałem wypowiedź jednego z moich ulubionych biskupów - Andrzeja Czaję z Opola, który w tej kwestii proponuje następującą treść:

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a na nasze zło ma lekarstwo.

bp Andrzej Czaja (zdj. z 2012)

Warto przeczytać cały artykuł KLIK, a pewnie i całą książkę.


Pozdrawiam






Czekamy na kolędę

Dziś na naszą ulicę przypada kolej tzw. wizyty duszpasterskiej czyli popularnej kolędy.

Dobrze, że trafiło w sobotę, bo i tak w tym dniu zawsze się sprząta :)

Wszystko przygotowane. Choinka się świeci. W kominku napalone. Na stole biały obrus, krzyżyk i świeca. Obok ostatni zeszyt do religii. Ostatni, bo już tylko Jacek chodzi do szkoły. 



Jeszcze Łukasz poszedł odśnieżyć chodnik.

No to czekamy.


Pozdrawiam

P.S. Właśnie myślałem, że już ministranci dzwonią, ale to był sygnał ostatniego okrążenia dla biegaczek narciarskich z Eurosportu :)




czwartek, 7 stycznia 2016

Papież heretyk?

Wczoraj Watykan na swojej stronie przedstawił w nowej bezprecedensowej formie papieskie comiesięczne intencje modlitewne. Warto to zobaczyć:



Niesamowita forma, ale przede wszystkim niesamowite przesłanie dla różnych religii, ale też płynące z różnych religii, w którym najważniejsze są chyba słowa Franciszka:

We are all children of God
Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga


Znalazłem wczoraj ten filmik zalinkowany na stronie https://www.facebook.com/piotrzylkablog

Pierwszy komentarz pod nim zaczynał się od słów: "Przecież to czysta herezja ...". Dalej poszczególne osoby "dowodziły", że jedynie Bóg Chrześcijan jest prawdziwy, a ten od Żydów czy Muzułmanów nie ma z Nim nic wspólnego. Gdy jakoś tam próbowałem zareagować, kontra była następująca: "Panie Andrzeju, co Pan wygaduje. przez 2 tysiące lat ludzie Kościoła przestrzegali przed bożkami. Czy pan na głowę upadł?". Potem jeszcze było o masonach, którzy marzyli o wizji uniwersalnego boga i oczywiście, że poza KRK nie ma zbawienia.

A ja tak to wszystko czytam i się po prostu zastanawiam, kto tych ludzi uczył religii.

Ja nie jestem teologiem i być może ktoś mądrzejszy ode mnie coś dopowie, ale spróbujmy uporządkować pewne fakty:

  • Bóg Abrahama to ten sam Bóg w którego wierzą Żydzi, Chrześcijanie i Muzułmanie (przy wszystkich oczywistych różnicach tychże religii monoteistycznych)
  • Wspomniany powyżej Bóg faktycznie nie ma nic wspólnego z bożkami, których sobie tworzymy (myślę, że jednym z tych bożków jest nienawiść do innych)
  • Takim samym bezwartościowym bożkiem byłby również jakikolwiek wymysł ludzki (masonów, cyklistów i kogokolwiek). Jednak należy docenić w każdym miejscu na ziemi, w każdej kulturze, na przestrzeni historii, dość naturalną ludzką potrzebę poznawania Boga i zachwycania się jego miłością (jak na załączonym filmiku)
  • To prawda, że nie ma zbawienia poza Jezusem Chrystusem, co nie oznacza, że ktoś, kto szukał Boga w innych religiach, które są dla niego dostępne i żył w zgodzie ze swoim sumieniem musi trafić do piekła. Każdy człowiek został przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa odkupiony. To żadna moja zasługa, że urodziłem się w Polsce w rodzinie katolickiej, a nie w Chinach u buddystów.
  • Mam szczęście żyć w religii, która - jak wierzę - w najlepszy sposób tu na ziemi pozwala mi poznać Boga. To wielka radość, wielkie zobowiązanie i wielka odpowiedzialność. Z pewnością jednak nie może to być powód do gardzenia ludźmi innych religii i innych wyznań.


Tak czy inaczej warto włączyć się w modlitwę Papieża, który prosi:

Aby szczery dialog między mężczyznami i kobietami różnych wyznań religijnych
 zrodził owoce pokoju i sprawiedliwości 


Pozdrawiam

P.S. Mojemu katechecie jestem winny wdzięczność do końca życia nawet, jeśli nie we wszystkim dawniej, a pewnie i dziś, się ze sobą zgadzamy :)



środa, 6 stycznia 2016

Być gwiazdą

Co tam słychać w świecie gwiazd?

Tytuły z dzisiejszego onetu:

  • Prezenterka TVN jako seksowna kura domowa. Fani są zachwyceni
  • Zobaczcie, gdzie wypoczywa Kuba Wojewódzki ze swoją dziewczyną Renatą
  • Dorota Wellman zdradziła tajemnicę Magdy Gessler. Obrazi się?
  • Egzotyczna piękność, która nie stroni od romansów
  • Wow! Gwiazda serialu TVP w bardzo seksownym wydaniu
  • Poznajecie go? Tak wyglądał 15 lat temu. A jak wygląda dziś? Zobaczcie, na jakiego wyrósł przystojniaka!

Nie jest łatwo być gwiazdą. Trzeba być ciągle seksownym. Trzeba powiadomić paparazzi, gdzie jedzie się na urlop. Trzeba gadać. Trzeba robić wrażenie. Ciągle trzeba świecić.


Może ja też zostałbym gwiazdą? Na początek będę wyglądał:

Tak wyglądałem 2 lata temu

Nie, to jednak nie moje klimaty. 




Jeśli już być gwiazdą, to taką, która wskazuje drogę:

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, 
aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 
Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali.

Prawdziwa gwiazda to ta, która wskazuje drogę do Boga, przed którym trzeba upaść na twarz, oddać Mu pokłon i ofiarować dary: złoto, kadzidło i mirrę.



Pozdrawiam



wtorek, 5 stycznia 2016

Polska - nie lubię!

Znalazłem wczoraj u znajomego na fb ciekawy cytat z książki Wita Szostaka "Sto dni bez słońca":

Zdaje sobie sprawę, że zachowując bezstronność, wyrzekłby się polskości; 
że chcąc poczuć się w pełni Polakiem, musi znienawidzić drugą stronę konfliktu 
– a więc połowę Polaków.

Coś w tym, niestety jest.

Gdy patrzę na tę polskość, która musi nienawidzić, na myśl przychodzi mi pojęcie "polskiego piekiełka". Tyle, że w dowcipie o niepilnowanym kotle, chodziło o zawiść, zazdrość, ściąganie (dosłownie) w dół.

Jednak prawdziwym piekłem jest własnie nienawiść, jako przeciwieństwo miłości czyli nieba. Polskim piekłem jest nasza wzajemna często bezinteresowna nienawiść. Jeśli nikt nie zagraża nam z zewnątrz, stworzymy sobie wroga sami. Podzielimy się na dwie połowy i będziemy siebie wzajemnie nienawidzić.

Manifestacja za i przeciw z 3.12.2015

Ja tego nie rozumiem. Ja tego nie lubię. Ja od takiego pojmowania polskości się odcinam. Uciekam.


Jeśli jest jeszcze trzecia grupa Polaków, którzy chcą łączyć, a nie dzielić. Którzy chcą mieć szacunek do innych. Którzy ubogacają się wzajemnie różnicami. To ja chcę do takiej grupy Polaków należeć. Może jestem nietypowy. Może dlatego, że jestem Ślązakiem?


Pozdrawiam



poniedziałek, 4 stycznia 2016

Powrót do rzeczywistości

To musiało się w końcu zdarzyć. Po 2 tygodniach świąt, sylwestrów, urlopu i wielkiego nicnierobienia trzeba było dziś wrócić do pracy.

W sumie nie było najgorzej. Lubię swoją pracę, ale po gruntownym przemyśleniu sytuacji, dochodzę do wniosku, że jeszcze bardziej lubię te przerwy pomiędzy pracą. :)


Oczywiście powrót do swoich obowiązków zawodowych powoduje, że zdecydowanie, nawet bardzo zdecydowanie mam mniej czasu na internety, w tym na bloga. Nie jestem zawodowym blogerem, nie zarabiam na tej czynności. Żyję zupełnie z czegoś innego Powiedzmy sobie szczerze: jestem blogerem amatorem.


Mało czasu na internety, więc i informacje, które do mnie docierają są szczątkowe, a ich ocena dość powierzchowna.

O co chodzi z tymi rowerzystami na arenie międzynarodowej?

Mój rowerek - wersja zimowa

Z innych ciekawych informacji, tym razem naszych lokalnych, znalazłem taką, iż w momencie, gdy Strażnicy Miejscy nie mogą już suszyć, teraz można ich wezwać do podpaleń. Przepraszam, do odpaleń. Odpaleń samochodów na mrozie. Brawo!


Straż Pożarna (bo Miejskiej nie mam na zdjęciu)


Jednak jestem amatorem. Ani rower, ani straż się nie zgadza. No cóż.

Pytanie tylko, czy zawodowcom zawsze wszystko pasuje?



Pozdrawiam


niedziela, 3 stycznia 2016

Zmiana na blogu (i nie tylko)

Nieco zmieniłem wczoraj wygląd mojego bloga.

Nie to jest jednak najważniejsze. Chciałem o czymś innym. 

Mam od lat w podtytule takie hasło, które sobie kiedyś wykombinowałem:

Dobrze przeżyć życie to iść w stronę nieba




Dochodzę jednak do wniosku, że słowa te nie do końca oddają to, co w ostatnim czasie chodzi mi po głowie.

Iść, to ja sobie mogę w nieskończoność i to raczej z mizernym skutkiem. Tu trzeba czegoś o niebo więcej, niż moje zapatrywania, moje dążenia, moje ukierunkowania nawet najbardziej szczytne.

Tak sobie myślę, że na obecnym etapie mojego życia lepszym hasłem będzie:

Dać się porwać Niebu






Pozdrawiam



Etykiety

zdjęcia (2570) wiara (1078) podróże (903) polityka (691) Pismo Św. (675) po ślonsku (440) rodzina (401) Śląsk (389) historia (375) Kościół (345) zabytki (319) humor (294) Halemba (263) człowiek (236) książka (204) praca (203) święci (191) muzyka (187) sprawy społeczne (170) gospodarka (169) Ruda Śląska (139) Grupa Poniedziałek (111) ogród (106) filozofia (105) Jan Paweł II (103) Covid19 (89) miłosierdzie (83) muzeum (81) środowisko (76) dziennikarstwo (73) sport (73) film (66) wojna (55) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (39) varia (36) teatr (31) św. Jacek (31) makro (7)